Nielegalne kopiowanie i rozpowszechnianie programów komputerowych, filmów, muzyki i innych utworów chronionych prawem autorskim jest wciąż powszechnie popełnianym przestępstwem kradzieży. Co prawda skala tego procederu w Polsce zmniejsza się – w zeszłym roku według organizacji Business Software Alliance (BSA) zanotowano spadek skali piractwa o 1 procent w porównaniu do 2007 roku, kształtując się na poziomie 56 proc. - jednak nadal jest to kropla w morzu potrzeb. Wśród 27 krajów Unii Europejskiej Polska plasuje się na niechlubnym 4 miejscu od końca. Krajami o wyższej skali piractwa są jedynie Grecja 57 proc., Rumunia 66 proc. oraz Bułgaria 68proc. .

Reklama

Wraz z coraz powszechniejszym dostępem do Internetu zmieniło się źródło pochodzenia nielegalnego oprogramowania. Podstawowa cecha sieci globalnej jako narzędzia do komunikacji zaczęła także spełniać swoją rolę przyczyniając się do rozpowszechniania nielegalnego oprogramowania.

Szkody poniesione przez producentów oprogramowania w Polsce w roku 2008 wyniosły 648 mln dolarów, co oznacza 12 procentowy wzrost w stosunku do roku poprzedniego. Nawet biorąc pod uwagę czynniki ekonomiczne, takie jak inflacja, można przypuszczać, że to z Internetu pochodzi największa ilość nielegalnego oprogramowania.

Ograniczenie skali piractwa komputerowego w Polsce, obecnie wynoszącej 56 procent, o 10 punktów procentowych wywołałoby „efekt mnożnika" i zwiększyłoby wspomniane korzyści ekonomiczne, przyczyniając się do powstania 1885 dodatkowych miejsc pracy, osiągnięcia 267,8 mln złotych przychodów podatkowych oraz poniesienia 2,67 mld złotych wydatków na lokalny sektor informatyczny w czterech kolejnych latach.

Reklama