Obok siebie postawiliśmy kamery Flip Video, Small Wonder od RCA, VADO od Creativa i SDR-SW20 od Panasonica. Każda z nich reprezentuje nieco inną półkę cenową, choć wszystkie kosztują poniżej tysiąca złotych. Różna jest też jakość uzyskanego nagrania wideo i praktyczność codziennego używania.

Reklama

Flip Video Ultra jest jedną z pierwszych dostępnych na rynku kieszonkowych kamer VGA. Ma wbudowaną pamięć 2GB, pozwalającą na nagranie jednej godziny wideo w rozdzielczości 640x480. Najważniejsze dwa elementy - tzn bitrate i kodek - w tym przypadku wypadają przyzwoicie, bo Flip koduje obraz do mpeg4 przy 4,5Mb/s. Jak na kamerę za 250 złotych, to nieźle. Flip Video Mino, kosztuje 50 złotych więcej i jest o 40 proc. mniejsza od Ultry. Wnętrze to samo.

Minusem (i Ultry i Mino) jest brak ruchomego ekranu - właścicielowi ciężko nagrywać samego siebie na tle "czegoś tam". Drugi minus to brak wymiennej karty pamięci. Godzina w najlepszej jakości to trochę mało, jeżeli nie ma się dostępu do komputera. Za plus można uznać wygodny sposób łączenia się z pecetem, bo poprzez wysuwane ramię USB.

O VADO, dość podobnym do Flipa, już pisaliśmy, skupimy się więc na najważniejszych cechach. Za bank pamięci w kamerze Creativa służy wbudowana dwugigowa kostka pamięci flash. Ten sam mały, 1,5-calowy ekranik LCD i plastikowy gwint na statyw.

VADO znacznie słabiej jednak wypada jednak w departamencie optyki. Przetestowaliśmy i wniosek był smutny. Przy bitracie niespełna 2MB/s wideo w rozdzielczości 640x480 wyglądało, jak gdyby ktoś nagrał je telefonem i przekonwertował. Jasność też była mocno zwichrowana, bo o ile na zewnątrz obraz był przywoity, to w budynku, po skierowaniu np. na oświetlone słońcem żaluzje, ekran robił się biały. Kamera kosztuje około 260 złotych.









p


Small Wander faktycznie jest mała, chyba najmniejsza ze wszystkich tu omówionych. Kosztująca 90 dolarów (najniższy model; najwyższy model EZ210 kosztuje 150) kamera również nagrywa z jakością VGA. Ma jednak slot na wymienne karty pamięci SDHC. Oznacza to wiele godzin nagrywania (przy karcie 8GB) w środku bez konieczności podłączania do komputera.

Także kwestię zasilania załatwiono w bardziej sensowny sposób, bo za pomocą dwóch baterii AA. Jeżeli zastosować "paluszki" akumulatorowe, to dałoby to niezłą kombinację ceny z praktycznością. Średnio wypada już cena do jakości. Bo zadowalające wideo daje najwyższy i najdroższy z modeli, EZ210. Wideo z najtańszego EZ200 jest ziarniste i niewyraźne.

O klasę wyżej, przynajmniej w kwestii optyki, stoją Sanyo Xacti VPC-E1 i Panasonic SDR-SW20. Nadal są to kamery kieszonkowe, ale obie już wodoodporne i z optycznym zoomem. Kosztują niecałe 800 złotych, więc dwukrotnie więcej niż konkurencja. Ale za wyższą ceną idą też wyższe możliwości.

Kamera Sanyo wideo nagrywa w formacie mpeg4 ze zmiennym bitratem między 3 a 4Mb/s. Sprzęt Panasonica nagrywa do nieco słabszego (przy niskim bitracie) kodeka Mpeg2. Przy wideo na poziomie HD byłoby odwrotnie, ale słabsze kamery generują na wideo znacznie więcej szumów, z którymi kodowanie h.264 do mpeg4 (Sanyo) wypada lepiej niż silnik MPEG 2 w Panasonicu. SDR-SW20 ma jednak dwukrotnie silniejszy zoom (x10), więc coś za coś.

Obie kamery są odporne na wodę, ze sprzętem Panasonica można ponoć nurkować do 1.5 metra. Każdą spokojnie można zabrać np. pod wodospad. Panasonic jest też odporny na uderzenia i pył. Sanyo Xacti jest jedyną z prezentowanych tu kamer, która może robić normalne zdjęcia (6MPix).

Jeżeli więc ktoś będzie wybierał między tymi dwoma kamerami, będzie musiał wybrać między jakością obrazu a odpornością na uszkodzenia.

Na koniec brutalna i smutna prawda. Wszystkie wymienione tu ceny są cenami z USA lub Hongkongu, to jest - w naszym pojęciu - jedynymi wartymi zainteresowania. Kurs złotówki jest bardzo atrakcyjny i nie ma najmniejszego powodu przepłacać. W przypadku np. Panasonica o 500 złotych.

Zwycięzca? Ze wszystkich tu omówionych sensownie pod względem jakości/praktyczności do ceny wypada tylko jedna. Jeżeli ktoś nie ma jeszcze telefonu zdolnego nagrywać wideo w rozdzielczości 640x480 i może wydać kilkaset złotych na bardzo prostą kamerę, to Flip Mino to nasz typ. Ze sklepu na Ebayu można go legalnie sprowadzić do Polski za 350 złotych.














Reklama