DZIENNIKOWY św. Mikołaj bawił się czterema modelami odtwarzaczy multimedialnych. Cechą wspólną jest jakość dekodowania plików wideo. Wszystkie opierają się na chipie SMP8635. Różnią się jednak wyposażeniem i w rezultacie ceną. Poniżej małe zestawienie i nasze sugestie odnośnie każdego z modeli.

Każdy z odtwarzaczy multimedialnych dekoduje wideo, pokazuje zdjęcia i odtwarza muzykę. Obsługują mniej więcej podobne formaty - mpeg2, mkv, vc-1, iso, avi, (h.264/mpeg4), asf, wmv9 i mov. Z niewielkimi odchyleniami (np. WD HD TV ma problemy z VOB'ami) działają podobnie dobrze.

Każdy z odtwarzaczy obsługuje rozdzielczości HD aż do 1080p oraz - w przypadku dużych wyświetlaczy - poprawnie wyświetla i powiększa obraz SD.

Co do dźwięku i zdjęć, nie ma nad czym się zbytnio rozwodzić - działają podobnie. Dobrze, że każde z urzadzeń ma wyjście optyczne (Popcorn akurat nie, ale ma cyfrowe).





Reklama

Różnice są zresztą na poziomie złącz i posiadanego, lub nie, dysku twardego.

W subiektywnym teście brały udział:

WDTV HD Media Player (Western Digital)









Dla kogo ów? Dla mamy i taty, dla dziadków. Najprostszy z pokazanych tu modeli i zdecydowanie najtańszy. Kosztujący w okolicach 350-450 złotych, wymaga osobnego źródła pamięci - działa wszystko, co można podpiąć przez port usb. Czyta napisy jedynie w formacie SRT (UTF-8). W zestawach sprzedawany z dyskami WD z serii Passport. Urządzenie pozbawiono też wyjścia komponentowego, pozostawiając jedynie HDMI i kompozyt. I to w zupełności starcza.


Popcorn Hour A-100 (Media Tank)







Alternatywa dla modelu WD. Choć kosztuje o 300 złotych więcej, urządzenie samo w sobie stanowi obudowę dla dysku twardego (do 500GB) choć dodatkowe można podpinać przez usb. Wyższą cenę uzasadnia też obecność złącza komponentowego, S-Video i cyfrowego audio (w zamian za optyczne). Najważniejszą jednak różnicą jest możliwość podłączenia do sieci LAN (także WLAN poprzez dodatkowy adapter). Zdecydowanie zwiększa to wygodę podczas podłączania urządzenia do odpowiedniego źródła obrazu i powiększa bibliotekę filmów. Model dla każdego, kto ceni sobie wygodę i nieco bardziej zaawansowaną technologię.


eGreat M31B







Reklama



Pprzeskok cenowy już znaczny, bo za M31B trzeba zapłacić ponad 1300 złotych. Od poprzedniego modelu różnią go jednak wbudowany dysk twardy 1TB i optyczne wyjście audio (zamiast koaksjalnego) oraz dwa porty eSATA. Ponad to nieco nowocześniejszy niż w Popcornie HDMI (tam 1.1 tu 1.3). Urządzenie dla ludzi którzy mniej patrzą na cenę, a bardziej na kompaktowość i wygodę urządzenia.


TViX M-6500A (DVICO)







Tu mamy wyjątkowo ciekawą alternatywę dla modelu eGreat M31B. Od strony jakości wyświetlania obrazu urządzenia nie różnią się. Nie różnią się też ceną. TViX M-6500A oferuje nieco więcej możliwości obchodzenia się z materiałem wideo, plus ma oba złącza audo - cyfrowe i optyczne. Nie ma dysku twardego, ma za to port na tuner telewizji cyfrowej T430 TViX. Taki zestaw w brytyjskim Amazonie kosztuje 1540 złotych.

Podłączając do tego dysk twardy, otrzymujemy potężny multimedialny kombajn. Zgrywanie HDTV bezpośrednio na dysk twardy z kodowaniem H.264... pyszota. Żeby jeszcze to HDTV w Polsce było, ale spokojnie, doczekamy się.

Wszystkie urządzenia testowane były na rzutniku Panasonica PT-AX100E. Wybór może nietypowy, ale według naszej absolutnie subiektywnej opinii, dobrych filmów ze znajomymi czy rodziną nie ogląda się na plaźmie, telewizorze lcd czy ekranie komputera. By poczuć choć trochę magii kina, trzeba obrazu rzucanego światłem na jakiś "analogowy" materiał, typu ściana. Wtedy dopiero można mówić o kinie domowym.

Ów model projektora nie obsługuje obrazów z 1080 liniami, jedynie 720, ale to w zupełności wystarcza. Jest lekki, trwały i każdy z powyższych odtwarzaczy multimedialnych łączył się z nim przez HDMI.






Minus jest taki, że trzeba jakoś wyprowadzić dźwięk (normalnie szedłby w tych modelach przez HDMI do telewizora), ale złącze optyczne w miniwieży wystarczyło w zupełności. PT-AX100E można kupić już poniżej 3 tys. złotych.