Na pomysł rodem z "Robocopa" wpadł 36-letni Rob Spence. Mając kilkanaście lat, Rob uległ wypadkowi, w wyniku którego stracił jedno oko. W jego miejscu dorosły dzisiaj filmowiec nosi niezwykle realistyczną protezę. Zamiast jednak smucić się z powodu dawnego wypadku, Spence postanowił zrobić z jego skutków twórczy użytek i wmontować w protezę miniaturową kamerkę wraz z bezprzewodowym nadajnikiem i bateryjką.

Reklama

Przy pomocy ocznej kamery, Kanadyjczyk chce nakręcić film dokumentalny o tym, jak jesteśmy podglądani przez różne instytucje, nie będą tego świadomymi. "Myślałem, żeby się stać takim superbohaterem, który się rozprawia z wszech panującym szpiegowaniem" - mówi Spence i dodaje, że w samym tylko Toronto zamontowanych jest 12 tys. kamer monitorujących mieszkańców.

"Zdziwiło mnie, że ludzie byli mniej zaniepokojeni faktem, że są ciągle podglądani, niż tym, co zamierzam zrobić" - dodał dokumentalista podczas konferencji prasowej. Artysta dodał, że żadna z części kamerki nie zostanie połączona z jego układem nerwowym, że nie zamierza tworzyć programu typu reality show i będzie wyłączał urządzenie, gdy nie będzie go potrzebował. "Nie chce wchodzić do przebieralni. Nie chce też pokazywać światu tego, co robię w łazience" - podkreślał Spence.

Więcej o projekcie Eyeborg na tej stronie