Ustawa o ochronie danych osobowych i rozporządzenie w sprawie przetwarzania danych osobowych narzucają instytucjom publicznym dbałość o przechowywane i przetwarzane przez nie dane - również te w formie cyfrowej. Problem kasowania danych - prócz np. sądów, prokuratury, policji - dotyczy także firm prywatnych, których właściciele czasem z oszczędności sprzedają używane twarde dyski.

Reklama

Tymczasem z badań ankietowych laboratorium informatyki śledczej Mediarecovery wynika, że aż 21 proc. firm i instytucji w ogóle nie utylizuje danych z nośników cyfrowych, a 16 proc. informatyków nie wie, czy ma to miejsce u ich pracodawców.

Najpopularniejszymi amatorskimi sposobami, mającymi uniemożliwić dotarcie do danych, są metody "na gwóźdź i młotek" lub "na wiertarkę" polegające na przebiciu lub przewierceniu całego dysku. Inna metoda to rozłożenie dysku na części i rozbicie jego talerzy poprzez uderzenia młotka. Łącznie tego typu metody wskazało w badaniu 21 proc. respondentów

Tylko 16 proc. z nich zadeklarowało użycie do tego celu specjalnych programów, a kolejne 16 proc. - innych metod (wskazywano m.in. niszczarki i usługi firm zewnętrznych). Jeszcze mniej - 10 proc. badanych firm i instytucji - do nieodwracalnego kasowania danych z dysków używa specjalnych urządzeń, tzw. demagnetyzerów (degausserów).

Reklama

Nazwa urządzenia pochodzi od nazwiska niemieckiego matematyka i fizyka Carla Friedricha Gaussa, który na początku XIX w. zajmował m.in. się elektrycznością i magnetyzmem, a potem jego nazwiskiem nazwano m.in. jednostkę indukcji magnetycznej. Dane na nośnikach cyfrowych zapisywane są właśnie w postaci ładunków elektromagnetycznych.

Działanie demagnetyzera/degaussera polega na skumulowaniu energii i silnym wyładowaniu wokół kasowanego nośnika. W efekcie twardy dysk traci swoje właściwości magnetyczne, a co za tym idzie znikają wszystkie zapisane na nim dane. Działanie to jest skuteczne - odzyskanie danych nie jest możliwe nawet w zaawansowanym laboratorium.