Producent umieścił na instrukcji obsługi małego Pleo całą litanię zakazów i ostrzeżeń. Pleo nie można więc kąpać, bić go, rzucać albo energicznie trząść. Nie można też na Pleo siadać ani podgrzewać nad palnikiem gazowym czy innym źródłem ognia. Nie należy wsadzać go w błoto czy w piach. Nie powinno się też zostawiać małego dinozaura w towarzystwie zwierząt. Jego zachowanie może wzbudzić w nich niepokój i mogą go uszkodzić. Nie należy też zakrywać go kocem, bo biedny Pleo może się przegrzać. W końcu nie wolno zostawiać Pleo w pobliżu zbyt małych dzieci, chyba że gotowi jesteśmy na żmudną i kosztowną naprawę. Po spełnieniu tych warunków co więc dostajemy?

W pełni niezależny cybernetyczny mechanizm zdolny do samodzielnej nauki zachowań. W mózgu Pleo kryją się urządzenia rozpoznające dźwięki, mowę ludzką w szczególności, kształty i kolory. Pleo "wie", kto jest jego panem, i "wie", że ma mu służyć. Co więcej, dzięki możliwości połączenia z komputerem (poprzez USB lub karty SD), ewoluuje i dorasta. Najlepszy przykład to tempo, w jakim się porusza. Gdy uruchomimy go po raz pierwszy, ledwo rusza łapkami. Po kilku tygodniach i miesiącach zaczyna ganiać za nami jak mały piesek. Także, jak mały piesek, domaga się miłości.

Pieszczeniem możemy go wybudzić ze snu. Powoli głaszcząc go po plecach i głowie, sprawiamy, że jak prawdziwe zwierzę budzi się i zaczyna ziewać. Potem domaga się jedzenia i zabawy. Ugobe stawa na możliwość ingerowania w mózg Pleo, więc każdy z zacięciem informatyka będzie mógł programować zachowania Pleo, kazać mu np. śpiewać lub podrygiwać w takt naszej ulubionej piosenki. To małe cudo napędza bateria litowo-jonowa, a kosztuje 350 dolarów. Problemem nie jest jednak cena, a fakt, że magazyny Ugobe opustoszały, zanim trafiła do nich pierwsza partia. Klienci z USA wykupili partię dinozaurów na rok do przodu.



Reklama