O ile pierwszy tranzystor (właściwie jego replika) spoczywa bezpiecznie pod szklaną kopułą jakiegoś słoika (patrz zdjęcie powyżej), to jego dalecy bracia są tak mali, że już ich właściwie nie widać. Przed sześciu laty holenderskie mądre głowy z Uniwersytetu w Delft tchnęły życie w tranzystor składający się z jednej nanorurki węglowej (bardzo małej), a do zmiany swojego stanu potrzebujący tylko jednego elektronu. Ponoć na takich tranzystorach da się budować urządzenia miliony razy bardziej wydajne od dzisiejszych komputerów.

Reklama