O mrówkach mówi się "szalone", bo nie poruszają się gęsiego jak większość, tylko biegają wokół w niesprecyzowany sposób. Domy atakują tysiącami, nic sobie nie robiąc z dostępnych w sklepach pestycydów. Struktura kolonii jest odporna na zniszczenie. Zazwyczaj wystarcza zabić królową, i kolonia rozpada się i ginie. Tu każda kolonia ma po kilka królowych.

Jeżeli nawet ktoś znajdzie środek chemiczny zdolny je uśmiercić, robotnice wykorzystują ciała poległych towarzyszy i budują z nich specjalne kładki ponad miejscami, gdzie środek rozlano. Wchodząc do komputerów, skrzynek z bezpiecznikami czy innych zasilanych prądem urządzeń, przepalają i niszczą je.

Duży kłopot mają w centrum kosmicznym NASA. Mrówki widziano już wokół pilnie strzeżonych budynków kompleksu. Naukowcy wiedzą, że powinni się obawiać małego wroga. Pod koniec lat 90. XX wieku zagroziły eksperymentom Agencji z Biosferą2, projektem habitatu w którym badano zdolność ludzi do przeżycia na innych planetach. Mrówki wdarły się do środka i niszczyły sprzęt.



Reklama