"Battlefield 1" pozwala nam poznać prawie wszystkie fronty pierwszej wojny światowej - od okopów Francji, przez Włochy, Bałkany aż do Kanału Sueskiego - niestety na front wschodni będziemy musieli poczekać do dnia premiery przyszłorocznych dodatków. Wszystkie lokalizacje oddano świetnie - na zachodnim froncie walczymy w ruinach Amiens, w błotnistych okopach Francji, czy w gęstych lasach. Z kolei na pustyni czekają nas egipskie miasteczka, albo stara forteca. Mapy są też tak skonstruowane, by gracze mieli jak największą swobodę i sami mogli wybrać najlepszą drogę ataku.

Reklama

Gracze mogą wybrać klasy postaci - medyk, szturmowiec, specjalista, zwiadowca (snajper) oraz klasy "prestiżowe", jak kawalerzysta czy czołgista. Potem, w trakcie gry zbieramy punkty doświadczenia, dzięki którym awansujemy na kolejny poziom, co daje nam dostęp do nowych broni, kupowanych za specjalne "obligacje wojenne".

Uzbrojenie zostało dobrze odwzorowane - od karabinów snajperskich, po pierwsze pistolety maszynowe, czy karabiny. Do tego możemy używać "broni białej" - czyli po prostu zatłuc przeciwnika saperką czy maczugą. Do tego mamy ładunki wybuchowe, czy granaty gazowe. Tak, zgodnie z realiami pierwszej wojny, możemy bowiem używać gazów bojowych. Jeśli dostaniemy się w trujący obłok, punkty życia zaczną szybko znikać - jedynym ratunkiem jest założenie maski przeciwgazowej.

Do dyspozycji mamy też pojazdy - motocykle z przyczepką uzbrojoną w karabin maszynowy, lekkie czołgi, słynne brytyjskie ciężkie czołgi, samoloty a nawet konie - możemy więc toczyć bitwy kawaleryjskie. Do tego z czołgów może korzystać kilka osób na raz - jeden z graczy jest kierowcą, inni prowadzą ogień z wieżyczek.

Reklama

Oprócz różnych map, mamy do wyboru różne tryby rozgrywki - od operacji, w których na planszy walczy aż 64 graczy, przez zwykły deathmatch, w którym wygrywa drużyna, mająca na koncie więcej punktów za zabicie przeciwników, czy też tryb "walki o flagę", w których punkty dostaje się za opanowanie punktów kontrolnych. Są też nowatorskie pomysły, jak choćby scenariusz, w którym musimy znaleźć i wypuścić na wolność gołębie pocztowe, co kieruje ogień artyleryjski na przeciwnika.

Jak się w BF1 gra? To czysta rewelacja, Niezależnie od klasy postaci, którą gramy. Czy to przekradamy się przez las, czy walczymy w wąskich uliczkach zniszczonego Amiens, czy też walczymy w burzy piaskowej na pustyni. Czujemy się jak na prawdziwej wojnie - i giniemy równie prędko, jak na frontach pierwszej wojny. Jest tylko jedno "ale" - największym problemem jest koordynacja naszej drużyny. Gdy ona zawodzi, a po stronie przeciwnika grają doświadczeni zawodnicy, to gra staje się frustrująca, bo przegrana jest pewna."BF1" ma też tryb gry dla pojedynczego gracza, jednak scenariuszy jest mało, więc ci, którzy cenią jedynie tryb "single player" nie będą zachwyceni tą grą.

Gra nie jest jednak pozbawiona "ciemnej strony". Po pierwsze, w grze o 1 wojnie światowej nie ma Rosjan i Francuzów. Są za to Amerykanie. Owszem, front wschodni i armia francuska zostanie dodana w DLC, ale na bogów, kto wpadł na to, by kluczową armię frontu zachodniego usunąć z podstawowej wersji gry? Po drugie model lotu oparty jest na Battlefroncie, a to co sprawdza się w xwingach i maszynach TIE, nie sprawdza się w pierwszej wojnie światowej. Nie ma mowy o przeciągnięciach, czy różnicach w manewrowaniu między Sopwith Camel a Fokkerem.

Reklama

Pewne elementy rozgrywki wymagają też poświecenia im sporo czasu na opanowanie ich tajników. Jako, że karabiny snajperskie tamtej epoki nie mają elektronicznych celowników, musimy sami nauczyć się, jak brać poprawkę na poruszającego się przeciwnika, by oddać celny strzał - nie wystarczy bowiem samo naprowadzenie krzyżyka celownika na wroga i naciśnięcie spustu - tu musimy zachowywać się jak rasowy snajper. Gdy jednak nabierzemy doświadczenia, wówczas z "gewehr wz. 98" w ręku i w odpowiednim miejscu mapy staniemy się seryjnym zabójcą wroga.

Jeśli chodzi o jakość grafiki, naprawdę jest świetnie - 980 Ti wystarczy, by grać w rozdzielczości 1440p i osiągnąć więcej niż 60 FPS. Nie warto jednak grać w trybie DirectX12. Te biblioteki do jakości tekstur wiele nie wnoszą, a lekko zwalniają rozgrywkę. Trzeba jednak zainwestować w dobrą kartę dźwiękową i słuchawki. Jeśli bowiem usłyszymy, skąd nadbiega przeciwnik, to nasze szanse na przetrwanie rosną.

Podsumowując - BF1 to najlepsza strzelanka dla wielu graczy, która w tym roku ujrzała światło dzienne. Studio Dice świetnie poradziło sobie z trudnym zadaniem przełożenia pierwszej wojny światowej na komputery i konsole. Owszem, gra nie jest pozbawiona wad, jednak nie są one w stanie zepsuć nam frajdy z rozgrywki.