LG G6, Samsung Galaxy S8+, Huawei Mate Porsche Design - trzy flagowce, średnia cena jakieś 4,5 tysiąca zł - tak wyglądały moje ostatnie testowe tygodnie. Dlatego gdy przekładałem swoją kartę SIM do modelu LG stojącego gdzieś pomiędzy klasą budżetową a średnią, byłem pełen wątpliwości. Jak będzie wyglądał przeskok z absolutnego smartfonowego topu do szarej rzeczywistości? Czy wytrzymam z nim dwa tygodnie? Wytrzymałem. I to bez najmniejszego problemu.

Reklama

Wygląd, wykonanie

K10 2017 jest telefonem plastikowym, ale w żadnym razie nie jest telefonem tandetnym. Wszystko jest bardzo dobrze spasowane, plecki dzięki lekko chropowatej fakturze wyglądają nieźle, a co ważniejsze nie ślizgają się tak, jak modne ostatnio telefony ze szklanym tyłem. Można je też zdjąć i wymontować baterię. Przód to ekran HD IPS (277 ppi) o przekątnej 5,3 cala i akceptowalnej jakości. Szału nie ma, w ładniejsze dni trzeba poszukać cienia, bo w pełnym słońcu widoczność jest mierna, ale generalnie używanie go nie stanowiło jakiegoś problemu. Przez dwa tygodnie nie zauważyłem też, by pojawiła się na nim jakakolwiek rysa (w przeciwieństwie do np. Samsunga Galaxy S8 +). Charakteru całości dodaje złota obramówka (takiego samego koloru jest głośnik do rozmów na froncie i pierścień wokół aparatu z tyłu).

dziennik.pl
dziennik.pl
Reklama

Pod nim, a nie z boku, znajdziemy też przycisk do włączania i wyłączania telefonu. Położenie to dość nietypowe, ale LG postanowiło w ten sposób wykorzystać miejsce, w którym powinien być czytnik linii papilarnych. W K10 z powodów oszczędnościowych go nie znajdziemy, a ja zawsze zastanawiam się, czy w takich sytuacjach producent jest w stanie zaproponować klientowi niższą cenę, czy też po prostu ma większą marżę nawet na budżetowych modelach. Głośnik niestety umieszczono z tyłu, a nie z przodu albo na dolnej krawędzi, łatwo go więc przytłumić, rzucając telefon na kanapę lub nawet kładąc na biurku. W sumie jednak jak na klasę budżetową (wyższą) zarówno wygląd jak i wykonanie K10 trzeba ocenić na plus.

dziennik.pl
dziennik.pl

Działanie

Tu wątpliwości miałem najwięcej, bo nie jest trudno opakować… wiadomo co w ładny papierek, i parę razy spotkałem się już z telefonami z niższej półki, które wyglądały nieźle, a praktycznie nie nadawały się do używania. Tym bardziej, że procesor MediaTek MT6750 do najżwawszych nie należy. I tu - miłe zaskoczenie. Co prawda w AnTuTu Benchmark osiąga marne 39349 pkt, ale na codzienne działanie zupełnie się to nie przekłada.

dziennik.pl

Telefon jest żwawy, strony internetowe i aplikacje wczytują się w przyzwoitym tempie, nic się nie tnie i nie zawiesza, wszystko działa bardzo płynnie. Mimo 2 GB pamięci RAM smartfon nadspodziewanie dobrze radzi sobie też z trzymaniem zakładek w pamięci, a choć układ graficzny Mali T-860 do mocarnych nie należy, to granie w najnowsze produkcje także było nie tylko możliwe, ale i całkiem przyjemne. Z pewnością jest to zasługą niespotykanego praktycznie jeszcze w tej klasie telefonów najnowszego Androida 7.0 i doskonałej optymalizacji. Minusem jest tylko 16 GB pamięci wbudowanej, z której dla użytkownika dostępnych jest mniej niż 10 GB. To mało, ale sytuację ratuje slot na kartę pamięci, na której możemy zapisywać muzykę, filmy czy zdjęcia.

Kolejne miłe zaskoczenie to zdjęcia właśnie. Aparat główny ma 13 mpx i robi zaskakująco dobre fotografie w dobrym oświetleniu. Kolory są żywe, a ostrość łapana jest szybko i pewnie. Oczywiście w słabszym świetle i w pomieszczeniach sprawa nie wygląda już tak dobrze, ale i tak jak na telefon budżetowy jest więcej niż dobrze. Jeszcze lepiej jest z kamerką do selfie. Ma ona co prawda jedynie 5 mpx, ale za to dwa tryby - zwykły i szerokokątny. Jakość zdjęć może nie jest wybitna, ale na imieniny u cioci będzie w sam raz, mamy przynajmniej pewność, że zmieścimy się w kadrze razem ze wszystkimi wujkami i ich małżonkami.

dziennik.pl
dziennik.pl
dziennik.pl

O wideo nie da się niestety powiedzieć wiele dobrego - możemy je nagrać w jakości HD i FHD, a brak jakiejkolwiek stabilizacji bardzo daje się we znaki. Przykład tu:

Trwa ładowanie wpisu

Mimo budżetowego charakteru LG na szczęście nie zrezygnował np. z własnego odtwarzacza muzyki. Jej jakość na słuchawkach jest przyzwoita, ale z puszczania jej przez głośnik zewnętrzny lepiej zrezygnować - dźwięk, jak można się spodziewać, jest płaski i pozbawiony głębi.

Nakładka LG na Androida jest w zasadzie niezmieniona - kto miał już telefon tej marki w ręku, poczuje się jak w domu. Możemy wybrać sobie kolejność przycisków funkcyjnych wyświetlających się na ekranie, zdecydować, czy chcemy mieć interfejs w wersji "płaskiej", czy też z szufladą na aplikacje, odinstalowane programy trafiają do kosza, z którego możemy je w ciągu 24 godzin wyciągnąć, możemy też dzielić ekran tak, by korzystać jednocześnie z dwóch aplikacji. Mamy też coraz rzadziej spotykane radio, jest NFC (ale tylko w wersji dual SIM), którego brakuje nieraz w o wiele droższych modelach, możemy więc zamienić LG K10 2017 w kartę płatniczą. GPS działa bardzo dobrze, satelity są wyszukiwane bardzo szybko, a telefon nie gubi sygnału.

Jest też moja ulubiona funkcja w telefonach LG, czyli możliwość wybudzenia i wygaszenia ekranu podwójnym uderzeniem w ekran.

Reklama

Pozytywnie należy ocenić także baterię. Po pierwsze można ją wyjąć i wymienić. Po drugie - ma 2800 mAh pojemności, co nie jest wielkością imponującą, ale też ekran ani procesor nie są zbyt wymagające, więc telefon wykręca przyzwoite wyniki z dala od ładowarki. Mnie wystarczał na półtora dnia ciężkiej pracy (karta służbowa, duża ilość połączeń, podłączone dwa konta mailowe). Niestety smartfon nie obsługuje szybkiego ładowania.

dziennik.pl
dziennik.pl

Na koniec kilka minusów. Najbardziej przeszkadza brak diody powiadomień, która nie jest jakąś ekstrawagancją nawet w najtańszych telefonach. Za każdym więc razem, gdy nie miałem przez chwilę ze sobą telefonu, musiałem włączać ekran i sprawdzać, czy ktoś nie dzwonił, przysłał SMS-a, czy wysłał maila. Ślamazarnie działa też automatyczny czujnik światła, który chwilę musi pomyśleć, zanim dostosuje jasność wyświetlacza do otoczenia. Ale prawdę mówiąc, to dość niewielkie minusy w porównaniu z całą gamą zalet tego telefonu.

Za LG K10 2017 trzeba zapłacić około 800 zł. Czy to dużo? Moim zdaniem nie. Za te pieniądze dostajemy gwarancję producenta, stabilnie działające oprogramowanie i nie najgorsze wykonanie. Czego chcieć więcej? Sukces tego telefonu polega na tym, że nie oczekujemy od niego zbyt wiele, on zaś na każdym kroku pozytywnie nas zaskakuje.