W finale Polacy spotkali się z bardzo silną i doświadczoną ekipą eSTRO z Korei Południowej. Choć pojedynek trwał kilka godzin, każda minuta dostarczyła tysiącom widzów niesamowitych wrażeń. Rozgrywka była zacięta, szala zwycięstwa przechylała się to na stronę Polaków, to znów na stronę Azjatów. Ostatecznie drużyna pod wodzą Wiktora "TaZ" Wojtasa zdobyła przewagę i pokonała Koreańczyków. Mecz zakończył się wynkiem 16:13. Rozmawiamy z nim i o sportowym sukcesie, i zdobyciu 40 tys. dolarów będących nagrodą za pierwsze miejsce na podium.

Reklama

MAŁGORZATA MINTA-KOBUS: Czy nie przyzwyczailiście się już za bardzo do wygrywania? Czy dalej sprawia wam to przyjemność i daje satysfakcje?
WIKTOR "TaZ" WOJTAS*: Wydaje mi się, że do zwyciężania nie można się przyzwyczaić (śmiech). Nadal daje nam to dużą przyjemność i wielką satysfakcję, zwłaszcza że MŚ są czymś specjalnym. Już niebawem czeka nas WCG (olimpiada gier komputerowych) i mamy nadzieję, że uda nam się powtórzyć sukces z San Jose.

Czy jakoś szczególnie przygotowywaliście się do ESWC?
Nasze przygotowania rozpoczęliśmy na dwa tygodnie przed samymi zawodami w San Jose. Poziom zawodów z każdym rokiem staje się coraz wyższy. Dlatego przez te kilkanaście dni staraliśmy się grać, jak mogliśmy najwięcej.

Jak wygląda trening zawodowego gamera? Ile czasu poświęcasz dziennie na grę?
Spotykamy się o ustalonej godzinie, pięć razy w tygodniu. Podczas takiego treningu zajmujemy się opracowywaniem nowych taktyk, omawianiem błędów, jakie zdarza nam się popełniać. Prowadzimy także gry sparingowe z innymi zespołami itd. Jakieś sekrety związane z treningiem? Nie, nie mamy żadnych tajemnic. Ciężka praca - to wszystko.

Reklama

Czy to rzeczywiście poważny trening czy po prostu zabawa?
Przede wszystkim to dobra zabawa. Jednakże aby utrzymać pewien poziom, każdy z nas podchodzi do treningów poważnie. Dobrze wiemy, jak wiele kosztowało nas dojście na szczyt i nie zamierzamy szybko z tego rezygnować.

Czy nadal traktujesz gry jako hobby, czy już bardziej jako pracę?
"Counter Strike’a" traktuję jako moją pracę. Pracę, która sprawia mi wiele frajdy i satysfakcji.

Czyżby zatem na graniu można było zarabiać?
Wszystko idzie w dobrym kierunku, by niebawem tak się stało. Wydaje mi się, że niedługo gry komputerowe będą tak samo popularne jak piłka nożna czy koszykówka. Jednak na razie jedynie światowa czołówka może czerpać z tego duże korzyści.

Reklama

Co chcesz robić w przyszłości? Dalej grać?
Nie mam jeszcze planów na przyszłość. Na razie staram się żyć z dnia na dzień, oczywiście nie zapominając, że kiedyś może nadejść dzień, kiedy będzie trzeba powiedzieć "dość". Prócz grania studiuję prawo, więc nie boję się o moją przyszłość (śmiech).

Rodzice zwykle nie przepadają za tym, gdy ich dzieci cały dzień siedzą przed komputerem. Jak twoi rodzice zareagowali na profesjonalny gaming?
Owszem, z początku byli nastawieni raczej sceptycznie. Jednakże zawsze szanowali moje decyzje i wspierali mnie w moich wyborach. Inną sprawą jest to, że nie przesiadywałem całego dnia przed komputerem. Po prostu jest to niemożliwe i niezdrowe. Z kolei uprawianie sportu ma pozytywny wpływ na wyniki, jakie osiąga się w grach komputerowych.

Co robisz w wolnym czasie? Czy relaksujesz się także... przed komputerem?
Wszystko zależy od tego, czy nadchodzą kolejne zawody, czy też nie. Ale generalnie w wolnym czasie robię to co inni - spotykam się ze znajomymi, gram w squasha, chodzę na siłownię.

*Wiktor "TaZ" Wojtas, kapitan drużyny PGS.MYM, która obroniła tytuł podczas mistrzostw świata w grach komputerowych ESWC 2008