"Globalizacja i potęga internetu spowodowały, że jeżeli już gdzieś mamy być, to na pewno na Facebooku, a wielka popularność samego portalu wpływa na nasz język" - powiedział w rozmowie z PAP Life Bartek Chaciński, autor "Wypasionego słownika najmłodszej polszczyzny".

Reklama

Dodał, że "internet zabija spontaniczną tkankę języka mówionego. Dzisiaj nie rozmawiamy, lecz coś komunikujemy. To jest bardzo sztywna forma rozmowy".

Na Facebooku użytkownik zamieszcza w swoim profilu podstawowe informacje o sobie, o związkach partnersko-towarzyskich, zainteresowaniach, wykształceniu i pracy. Chętnie także zamieszcza swoje zdjęcia.

"Umieszczanie statusów (nowych informacji, np. o naszym związku - PAP) na profilach jest niemal celebracją tego, co się w naszym życiu wydarzyło. Traktujemy tę informację tak, jakby to był główny news wiadomości telewizyjnych. To ma bardzo duży wpływ na język. Sposób budowania statusów to szlifowanie lakonicznych wypowiedzi - to umiejętność zawarcia ważnych rzeczy w jednym zdaniu" - powiedział Chaciński.

Na Facebooku znajdziemy tego przykłady. "Dzień dobry Państwu" - wita świat w imieniu noworodka na zdjęciu, jego matka. "Drodzy państwo. Szukam prawnika, który pomoże mi napisać odwołanie od wyroku sądowego skazującego mnie na 400 zł" - pisze jeden ze zmartwionych użytkowników serwisu. A jeszcze inny członek społeczności tego portalu, zaprasza na sportowy poranek: "Jutro rano squash, jeśli ktoś jest chętny, to zapraszam na 8 rano" - pisze.

Innym zjawiskiem - znanym już z wcześniejszych form internetowego komunikowania - jest używanie skrótów. Taki skrót, który ostatnio wdarł się w mowę potoczną, jest "Ococho" - od wyrażenia "O co chodzi" lub "O.C.B." - "O co biega". "To jest obszar języka, w którym się sporo dzieje. Sklejanie wyrazów w pojedyncze słowa jest bardzo częste" - zauważył Chaciński.

Przykładem skrótów myślowych są także znaki ":)", które pojawiają się przy zdjęciach osób na Facebooku. Znaki te, czyli emotikony, oznaczać mają zadowolenie i dobre samopoczucie internautów. Po co pisać, że wszystko u nich dobrze, przecież mogą postawić ":)". Ciekawe, jakie skróty przyniesie nam 2011 rok - zastanawia się Chaciński. Możliwe, że będzie ich dużo, ponieważ, jak twierdzi, w każdej chwili powstają nowe słowa.

Reklama

Publicysta uważa, że wulgaryzacja języka nie zagraża portalom społecznościowym, gdyż - jak twierdzi - ludzie wiedzą, że w sieci utrwalają się ich wypowiedzi, i dlatego dbają o swój wizerunek. "Użytkownicy Facebooka zdają sobie sprawę, że pozostają w sieci na długo po jej +fizycznym+ opuszczeniu" - powiedział Chaciński. Zauważa on także, że sposób, w jaki ludzie się do siebie zwracają na Facebooku, jest bardzo uroczysty, ponieważ wiedzą, że ich wpisy czytają także znajomi znajomych.

Jego zdaniem, choć tegoroczne zmiany nie były rewolucyjne, to dalsze są nieuniknione. "Od wielu lat, o tym, jak się zmienia język, decydują środki komunikowania, jakie mamy do dyspozycji. Tak było w przypadku telefonów komórkowych i internetu. One zostawiły bardzo duży ślad w języku" - podkreślił.