Sukces warszawskich policjantów odsłonił wierzchołek góry lodowej. Funkcjonariusze przejęli kody do produktów Microsoft, warte ponad milion złotych. Okazało się jednak, że przestępcy zdołali naciągnąć na zakup tysiące osób. Jak działała szajka? Na portalach aukcyjnych czy ogłoszeniowych wystawiano klucze, które pozwalały uruchomić produkty koncernu. Część sprzedawano w "atrakcyjnej" cenie, za część przestępcy żądali pełnej stawki i wystawiali nawet faktury.

Reklama

Klienci po wpisaniu kodu mogli zobaczyć na ekranie komputera napis, że klucz nie jest poprawny - tłumaczy portalowi dziennik.pl Krzysztof Janiszewski, zajmujący się ochroną własności intelektualnej w Microsoft Polska. Ofiarami przestępców padli zarówno przedsiębiorcy, jak i zwykli ludzie, którzy wydali pieniądze i zostali bez oprogramowania. Szacujemy, że ofiarami padło około kilkunastu tysięcy osób - dodaje. Zdaniem Microsoft przestępcy wyciągnęli z kieszeni Polaków aż kilkadziesiąt milionów złotych. Firma twierdzi też, że to największa afera związana ze sprzedażą nielegalnego oprogramowania w Polsce.

Jak rozpoznać fałszywe oprogramowanie? Przed zakupem to niezwykle trudne. Pierwszym elementem, który powinien wzbudzić naszą czujność, jest cena. Jeśli jest zbyt atrakcyjna, to powinno od razu włączyć dzwonek alarmowy - wyjaśnia Janiszewski. Po zakupie produktu warto zwrócić uwagę na klucz. Podróbki mają tło z kropek, natomiast oryginalne tło jest mikrodrukiem - dodaje specjalista. Jego zdaniem warto też kupować drogie programy w znanych sklepach, a nie na internetowych aukcjach.

Co zrobić, gdy okaże się, że kupiliśmy piracką wersję? Najlepiej od razu poinformować policję i skontaktować się z Microsoft. Osoby, które od razu zgłoszą się do nas z pirackimi programami, nie poniosą żadnych sankcji. Do tego, jeśli okaże się, że klient został oszukany, bo kupił program za cenę katalogową, dostał na klucz fakturę, a okazało się, że dostał piracką wersję, to udostępnimy mu oryginalną aplikację - tłumaczy Janiszewski.

Reklama

Okazuje się, że cała afera może mieć też przynieść dla Polski międzynarodowe konsekwencje. Jeśli okaże się, że takich afer jest więcej, to grozi nam powrót na listę krajów niedostatecznie walczących z piractwem.