"Dopuszczalne jest jednoczesne wpuszczenie do danego obiektu o 10proc. wyższej liczby osób o ile ponadnormatywne osoby posiadają aplikację ProteGO Safe. Takie osoby w razie braku wolnych miejsc w sklepie/lokalu nie otrzymują przywilejów jeśli chodzi o stanie w kolejkach" - napisano w rządowych informacjach o znoszeniu restrykcji. Zdaniem portalu niebezpiecznik.pl, to oznacza, że ludzie bez tej aplikacji będą traktowani "jako klienci drugiej kategorii", w tytule tekstu czytamy zaś, że "albo zainstalujesz rządową aplikację, albo nie wejdziesz do sklepu". Podobne informacje pojawiły się na innych portalach technologicznych.

Reklama

Do sprawy odniósł się resort cyfryzacji. "Nie będziemy inwigilować, dzielić klientów, nie zakażemy osobom bez aplikacji zrobienia zakupów" - czytamy w oświadczeniu resortu. "Nie będziemy dzielić klientów na lepszych i gorszych, czyli tych z i bez aplikacji. Kontrolowanie przez właścicieli sklep statusu aplikacji, lub wymaganie jej instalacji i aktywacji są zabronione. Korzystanie bądź niekorzystanie z aplikacji nie może wpływać na jakość lub kolejność obsługi klientów" - pisze ministerstwo. "Aplikacja nie zbiera Twoich danych, nie śledzi, korzystanie z niej jest dobrowolne, a prace nad nią w pełni transparentne - właśnie po to, by każdy się przekonał, że nie mamy ukrytych intencji. Zachęcamy redakcję portalu Niebezpiecznik.pl do audytu naszych działań. Jesteśmy otwarci na współpracę, czekamy na kontakt" - dodaje resort.

Urzędnicy przypominają, że aplikacja pełni dwie funkcje. "Pełni dwie główne funkcje. Pierwsza - to możliwość samokontroli stanu zdrowia. Druga - wykorzystująca technologię Bluetooth - zbiera informacje o napotkanych przez nas urządzeniach i informuje o spotkaniach z chorymi. Obie - informują o potencjalnym zagrożeniu zakażenia koronawirusem" - czytamy. Zapewniają też, że są otwarci na pomysły zmian w aplikacji, a kod źródłowy programu jest dostępny dla wszystkich. "ProteGO Safe jest bezpieczna. Nie inwigiluje, nie zbiera i nie udostępnia danych użytkowników. Informacje o napotkanych urządzeniach nie zawierają żadnych danych o ich właścicielach, są anonimowe i zakodowane, a do tego przechowywane tylko w telefonie, przez dwa tygodnie. Później są usuwane. Jeśli nie wierzycie, można to sprawdzić w kodzie źródłowym" - czytamy w oświadczeniu resortu.

Reklama