Bodaj największa pomyłka aliantów podczas ofensywy ostatniej jesieni wojny jest częstym tematem filmów i gier wideo. Heroizm i tragedia żołnierzy biorących udział w tej operacji zasłużyły na szczególne miejsce w historii, choć nie dla wszystkich starczyło miejsca na cokole. Polacy mają powód, by myśleć o operacji Market-Garden zarazem z dumą, jak i z goryczą. Z około trzystu żołnierzy 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej, którzy z poświęceniem osłaniali odwrót Brytyjczyków przez rzekę, większość zginęła lub trafiła do niewoli. Zabrakło dla nich miejsca w łodziach. Może kiedyś powstanie o tym film lub ktoś opowie tę historię w formie interaktywnego wideo. Na razie dramat żołnierzy płk. Sosabowskiego nie przykuwa szczególnej uwagi twórców spoza Polski, a my sami tradycyjnie nie dbamy o pamięć o swych bohaterach.

Reklama

Gra "Brothers in Arms: Hell’s Highway" opowiada o operacji Market-Garden przez pryzmat losów amerykańskich żołnierzy 101. Dywizji Powietrznodesantowej, o co do twórców ze studia Gearbox trudno mieć pretensję. Zwłaszcza że wojna ma tu swój ciężar, co w grach o tym okresie historycznym zdarza się niestety nader rzadko.

Przypomnijmy, że celem operacji Market-Garden było zdobycie i utrzymanie mostów na zapleczu frontu, których zniszczenie spowolniłoby natarcie aliantów na Arnhem. Niedostateczna liczba samolotów sprawiła, że desant amerykańskich i brytyjskich spadochroniarzy oraz szybowników został rozłożony na tury, a wsparcie Polaków nie mogło przybyć na czas. Rozproszeni, lekko uzbrojeni alianci napotkali na zaskakująco silny opór hitlerowców, w tym elitarnego II Korpusu Pancernego SS. Zbyt wiele rzeczy poszło nie tak, by operacja mogła się udać. Z dziesięciu tysięcy desantowców osiem tysięcy poległo lub trafiło do niewoli.

"Hell’s Highway" - tą nazwą żołnierze nazywali długi wąski przyczółek wrzynający się w teren wroga, który udało im się utrzymać - jest już trzecią grą w cyklu "Brothers in Arms". Tradycyjnie w niczym nie przypomina naiwnych filmów rekrutacyjnych z lat 40., do których tak chętnie nawiązują przesłaniem gry wideo. Horror wojny jest tu przedstawiony z całą jaskrawością, protagoniści nie są bohaterami bez skazy, a Kostucha dopada nawet tych, którym zazwyczaj w podobnym scenariuszu włos nie spada z głowy.

Reklama

Autorzy umiejętnie korzystają z technik filmowych. Gra jest retrospekcją wydarzeń, które zamknęła pokazana w prologu scena śmierci alianckiego żołnierza. Oglądamy ją jego oczami, patrząc w oczy swych katów. Widzimy trzech kumpli, a sekundę później, po ostrym cięciu - dwa trupy i oszołomionego żołnierza, który być może - jak zasugerują kolejne przebitki - jest współodpowiedzialny za tę tragedię. Poznajemy losy nastolatka, który zataił swój wiek, by trafić na front. Zginie, próbując uratować obcą dziewczynę. Nadaremno. Tę historię również poznamy od końca; najpierw zobaczmy nieruchome ciało w pokrytej plamami kremowej sukience. Podczas szturmu przez rzekę kamera podąży pod wodę za ginącymi żołnierami. Bezlitosny naturalizm tych scen i determinacja w pokazywaniu wojny jako totalnej manifestacji obłędu przywodzi na myśl raczej współczesne kino wojenne Eastwooda czy pamiętny obraz Spielberga o inwazji w Normandii niż choćby "O jeden most za daleko" (1977) Attenborough, najsłynniejszy film o operacji Market-Garden.

Rozgrywka jest szlifem koncepcji, która zadebiutowała w pierwszej grze cyklu: "BiA: Road to Hill 30" (2005). Po konsultacjach z pułkownikiem Johnem Antalem, absolwentem West Point, projektanci z Gearbox nawiązali do taktyki armii amerykańskiej - wroga należy przygwoździć ostrzałem, obejść i wykończyć z flanki. W "Hell’s Highway" wydajemy zazwyczaj rozkazy dwóm pododdziałom, bezpośrednio kontrolując ich dowódcę. Można się chować za osłonami i wychylać, by oddać strzał lub rzucić granat, po odniesieniu obrażeń wystarczy chwilę poczekać, by zdrowie wróciło do normy. Najważniejsza zmiana: wroga łatwiej trafić od frontu. Wymóg flankowania praktycznie w każdej sytuacji był nienaturalnym ograniczeniem, złagodzenie tej restrykcji zwiększyło dynamikę rozgrywki. "Hell’s Highway" bez dwóch zdań jest najlepszą grą w cyklu "Brothers in Arms". Premiera edycji na PC już wkrótce, wersje na X360 i PS3 w listopadzie.

Brothers in Arms: Hell’s Highway,
X360, Gearbox,
dystr. Cenega, 18+,
fonia ang., napisy ang.