Australijscy eksperci przeglądają dokładnie zapisy transmisji danych między komputerami zaginionego boeinga i satelitami. Udało im się, jak pisze brytyjski "Daily Telegraph", ustalić, że na pokładzie samolotu miała miejsce tajemnicza awaria zasilania. Półtorej godziny po starcie z Kuala Lumpur, urządzenia pokładowe próbowały zalogować się do satelity.

Reklama

Żądanie logowania do satelitów podczas lotu to rzecz niespotykana. Może go wywołać zaledwie kilka przyczyn - wśród których może być błąd oprogramowania, awaria urządzeń przesyłających dane do satelitarnego systemu łączności lub utrata zasilania - czytamy w raporcie australijskiego Biura Bezpieczeństwa Transportu. Eksperci twierdzą jednak, że z analizy pozostałych danych, przesyłanych przez komputery wynika, że na pokładzie miała miejsce awaria zasilania.

Zdaniem Davida Gleave'a, eksperta ds. bezpieczeństwa lotniczego z uniwersytetu w Loughborough, to dowód na to, że ktoś obecny w kokpicie próbował wyłączyć systemy komunikacji, by samolot zniknął z radarów.

Rewelacje ekspertów potwierdza brytyjska firma, zarządzająca satelitami telekomunikacyjnymi. Zdaniem przedstawicieli Inmarsatu, na pokładzie miała miejsce awaria prądu, nie wiadomo jednak, co ją spowodowało.

Reklama