Firma Mojo Vision pracuje nad "smart" soczewkami kontaktowymi. Dzięki nim, będziemy wprost na wyświetlacz wmontowany w taką soczewkę nie tylko dostawać powiadomienia z telefonu. Urządzenie to będzie mogło działać choćby jak prompter, nawigacja czy noktowizor. Do tego, jak to soczewki kontaktowe, poprawi też widzenie. Dane mają być przekazywane z telefonu na niewielkie urządzenie, noszone na nadgarstku. Choć, jak pisze "Wired", inżynierowie Mojo zastanawiają się, czy nie pominąć tzw. "urządzenia ubieralnego" i nie podłączyć soczewek.

Reklama

Powiadomieniami będziemy sterować ruchem gałek ocznych, wystarczy spojrzeć w róg oka, by wywołać menu i wybrać jedną z potrzebnych funkcji. Gdy zaś patrzymy przed siebie, to produkt Mojo Vision będzie działał tak, jak każda zwykła soczewka. Chcemy stworzyć technologię, która pozwoli ci być sobą i nie zmieni twojego wyglądu, ani nie zmusi cię, żebyś się dziwnie zachowywał na ulicy. Nasze urządzenie będzie dyskretne, a przez większość czasu, w którym będziemy go używać i tak nie pokaże ci żadnych danych - tłumaczy Mike Wiemer, jeden z założycieli Mojo Vision.

Produkt dopiero jednak jest w powijakach. Mimo, że firma dostała zgodę od amerykańskiej agencji leków na szybsze prace (w końcu tworzą produkt leczniczy), to upłynie kilka lat, zanim te soczewki będą dostępne na rynku. Na razie firmie udało stworzyć się najcieńszy wyświetlacz na świecie. Pozostaje jednak do rozwiązania wiele innych problemów - m.in stworzenie odpowiednich czujników, soczewek czy rozwiązanie problemu zasilania oraz zapewnienie odpowiednich systemów bezpieczeństwa, by uniknąć ataków hakerów.

Co ważne, sama Mojo Vision nie tworzy tego produktu tylko dla technologicznych maniaków. Firma współpracuje ze stowarzyszeniami niepełnosprawnych, by produkt mógł też pomóc ludziom z bardzo poważnymi wadami wzroku.

Reklama

Trzeba też pamiętać o jednym - pierwsza generacja soczewek na pewno nie będzie tania. Firmie muszą bowiem zwrócić się koszty badań naukowych i tworzenia prototypów. Minie więc ładnych parę lat, zanim nasze soczewki poprowadzą nas do domu Johna Connora.