Generalnie Xiaomi nie ma powodów do narzekań. Firma wg. niektórych pracowni badawczych właśnie wskoczyła na pierwsze miejsce w Polsce pod względem ilości sprzedawanych smartfonów, według innych jest za Samsungiem a na równi z Huawei. Tytaniczna praca i wyrobienie sobie marki taniej ale dobrej, w końcu przyniosło długo wyczekiwany efekt. Tyle, że przy okazji Xiaomi postanowiło trochę poszaleć z cenami i ostatnie jej flagowce nie są już tanie, ale zrównały się cenami z urządzeniami innych producentów. Niby nic w tym dziwnego, w końcu firma jest po to żeby zarabiać, pech chciał że zbiegło się to z okresem pandemii i kryzysem gospodarczym. I właśnie w tym miejscu wkracza realme. Na rynku debiutuje dziś model X50 Pro – z flagową specyfikacją, kilkoma brakami, ale ceną dużo niższą niż konkurencja. Czy czegoś to nie przypomina…

Reklama

Za model X50 Pro w testowanej przeze mnie wersji 12/256 trzeba zapłacić 3499 zł, do tego w prezencie dostajemy słuchawki warte 299 zł. Lepiej wypada wersja uboższa 8/128 która normalnie będzie kosztować 2999 zł, ale w przedsprzedaży oszczędzamy 200 zł. 2799 zł za urządzenie z topowym procesorem, pojemną baterią, świetnym 90 Hz ekranem, głośnikami stereo i obsługą 5G wydaje się propozycją doskonałą. Zobaczmy jednak, czy gdzieś nie czai się jakiś haczyk.

Budowa, wykonanie

Telefon jest zbudowany doskonale. Efektownie prezentują się matowe plecki (u mnie w czerwono-bordowej wersji, jest jeszcze wersja zielona), które nie zbierają odcisków palców, albo na których tych odcisków przynajmniej nie widać. Aparaty umieszczono pionowo w lewym rogu a ja cieszę się, że to nie kwadrat albo prostokąt. Choć oczywiście przeszkadza mi, że lekko wystają ponad powierzchnię, przez co telefon się chyboce. Rama jest metalowa, przycisk do włączania wylądował na boku prawym, do regulacji głośności – na boku lewym. Na dole mamy tackę na dwie karty SIM (brak slotu na karty pamięci), USB-C i głośnik. Drugi jest w głośniku do rozmów nad ekranem, czyli mamy tu dźwięk stereo, świetnej jakości. Jeśli dodamy do tego system Dolby Atmos i bardzo dobry equalizer, działający także na słuchawkach bluetooth, otrzymamy w sumie świetne muzyczne urządzenie. Choć można oczywiście ponarzekać na brak wejścia mini-jack. Oraz, przy okazji, na brak wodoszczelności.

Reklama
realme X50 Pro / dziennik.pl
realme X50 Pro / dziennik.pl

Ekran to doskonały AMOLED o rozdzielczości FHD+, proporcjach 20:8 i 409 ppi. Jego przekątna to 6,44 cala. Kolory są mocne i nasycone, czerń czarna a nie szara a widoczność w pełnym słońcu znakomita. Przeszkadzać może „pastylka” w lewym rogu, w której ukryto aż dwie kamerki do selfie. Nie jest przesadnie duża, ale jednak widać ją bardziej niż pojedynczy otwór.

realme X50 Pro / dziennik.pl

Nie mamy diody powiadomień, ale na ekranie wyświetlają się efektowne animacje – wokół ekranu, gdy przyjdzie do nas powiadomienie i wokół „pastylki”, gdy używamy Face Unlock. Ładnie wygląda też animacja podczas odblokowywania telefonu czytnikiem linii papilarnych w ekranie. A jest to chyba najszybszy czytnik tego rodzaju, z jakim miałem do czynienia.

realme X50 Pro / dziennik.pl

Panel jest odświeżany w 90 Hz, można też je obniżyć do 60 Hz bądź wybrać, by telefon sam decydował o częstotliwości. Ja wybrałem najwyższą wartość, a w połączeniu aż z 12 GB RAM i topowym procesorem daje to fantastyczne wrażenie z używania.

Specyfikacja, działanie

Snapdragon 865 z 12 GB RAM to absolutny top jeżeli chodzi o benchmarki. W AnTuTu Benchmark telefon wykręcił 589170 pkt., co daje mu drugie miejsce w rankingu, tylko za Mi 10 Pro. Telefon jest niesamowicie płynny, przez cały okres testów nie przyłapałem go na najmniejszym przycięciu, zastanowieniu, klatkowaniu animacji. Działa po prostu perfekcyjnie. Strony wczytują się natychmiast, nieźle wypada nawet wielozadaniowość, choć smartfon, jak to chińskie urządzenia mają w zwyczaju, po jakimś czasie sam czyści pamięć RAM z programów.

Żadna gra nie stanowi dla X50 Pro najmniejszego wyzwania, w dodatku smartfon jest wyposażony w zaawansowany system odprowadzania ciepła, który działa, bo nawet po długiej rozgrywce nie jest nadmiernie rozgrzany.

Reklama

System to Android 10 z nakładką realme UI. Lista rzeczy, które możemy sobie dopasować wg. własnych upodobań i różnego rodzaju udogodnień, jest przeogromna. Oczywiście możemy wybrać motywy, tapety, styl ikon (a nawet stworzyć własny). Jest tryb ciemny i ochrona oczu, czyli filtr światła niebieskiego. Mamy wybór temperatury kolorów ekranu i ich trybów. Tryb kierowcy, który automatycznie wycisza np. powiadomienia, by nie rozpraszać nas podczas jazdy. Nawigowanie gestami bądź przyciskami na ekranie. Cała masa gestów i znaków na wygaszonym ekranie, by wywołać określoną czynność. Ochrona przed spamem, blokowanie numerów. Druga przestrzeń, sejf, inteligentny pasek boczny, tryb dla dzieci, dla graczy, czyli przestrzeń gier, klonowanie aplikacji i menadżer aplikacji. I z pewnością o czymś jeszcze zapomniałem. Jeśli ktoś lubi bawić się ustawieniami, trafił na idealne dla siebie urządzenie.

Zdjęcia, bateria

W tym miejscu muszę niestety skończyć z zachwytami i nieco ponarzekać. Bo tak jak do tej pory telefon nie dawał mi do tego powodu, to tu niestety tak. Zestaw obiektywów jest bardzo rozbudowany – są cztery z tyłu: główny 64 MP f/1.8 bez optycznej, a jedynie z elektroniczną stabilizacją obrazu, ultra szerokokątny 119 stopni 8 MP f/2.3, którym możemy też robić zdjęcia makro, 12 MP teleobiektyw f/2.5 i 2 MP obiektyw monochromatyczny f/2.4. Z przodu mamy dwa aparaty: 32 MP f/2.5 i ultra szerokokątny obiektyw 105 stopni, 8 MP f/2.2.

W oczy rzuca się brak optycznej stabilizacji obrazu – we flagowym urządzeniu to spory minus, choć rozumiem, że producent musiał poszukać gdzieś oszczędności.

Ilości dostępnych funkcji zarzucić nic nie można, jest ich całe mnóstwo z dwoma trybami zdjęć nocnych (z dłuższym i krótszym czasem naświetlania), filmami w slo-mo w 960 FPS czy trybem profesjonalnym z zapisywaniem zdjęć w formacie RAW dostępnym dla wszystkich kamer.

Przechodząc zaś do jakości zdjęć. W słoneczny dzień jest świetnie, ale to potrafią już smartfony za tysiąc złotych. Pięknie prezentuje się rozmycie tła przy zbliżeniach i portretach. Kolory są mocne, o zbliżonym nasyceniu i barwie z obiektywu głównego i szerokiego kąta. Spokoju nie dawała mi za to sztuczna inteligencja (AI) – do końca nie wiedziałem, czy robić zdjęcia z włączoną funkcją, czy bez niej. Czasem bardzo ładnie podkręcała ujęcia, ale czasem fatalnie przekłamywała kolory, rozumiem, że w celu zwiększenia efektowności zdjęcia, ale w moich oczach wyglądało to bardzo sztucznie.

Dziwne rzeczy działy się w trybie nocnym. W moim egzemplarzu testowym fatalnie wypadał w nich balans bieli. Gdy na horyzoncie pojawiała się żółta lampa sodowa, a takich w mieście mamy wiele, balans wariował i żółty kolor stawał się kolorem dominującym. U innych osób testujących to urządzenie taki efekt nie występował, więc muszę zakładać, że być może coś było nie tak z moim telefonem.

X50 Pro nie radził sobie też najlepiej z trudnymi ujęciami pod słońce, fotografie robiły się wtedy mgliste i spadała ilość szczegółów. Słabo wypadały też filmy w 4K – miały dużo szczegółów ale słabą stabilizację. Dopiero ujęcia FHD były przyjemne dla oka. W sumie nie mogę powiedzieć, by telefon mnie zawiódł, ale aparat na tle pozostałych, fantastycznych możliwości urządzenia, wypada po prostu najsłabiej.

Zdjęcie wykonane telefonem realme X50 Pro / dziennik.pl
Zdjęcie wykonane telefonem realme X50 Pro / dziennik.pl
Zdjęcie nocne wykonane telefonem realme X50 Pro / dziennik.pl
Zdjęcie nocne wykonane telefonem realme X50 Pro / dziennik.pl
Zdjęcie wykonane telefonem realme X50 Pro / dziennik.pl
Zdjęcie wykonane telefonem realme X50 Pro / dziennik.pl
Zdjęcie wykonane telefonem realme X50 Pro / dziennik.pl
Zdjęcie wykonane telefonem realme X50 Pro / dziennik.pl
Zdjęcie wykonane telefonem realme X50 Pro / dziennik.pl

O wiele lepiej jest z baterią. Po pierwsze jest duża, ma pojemność 4200 mAh i trudno ją rozładować w jeden dzień nawet przy 90 Hz odświeżaniu ekranu. Mi średnio zajmowało to półtora do dwóch dni, przy 5 do 7 godzinach pracy na włączonym ekranie. Za to naładowanie jej do pełna 65 W ładowarką zajmuje… 35 min. Szybszego telefonu pod tym względem nie spotkałem. I w tej sytuacji mogę mu wybaczyć nawet brak ładowania indukcyjnego.

Czyli…

realme X50 Pro idealnie wszedł w buty topowych Xiaomi, które chwilowo pozostawały puste. Nie kosztuje majątku, działa perfekcyjnie, ma doskonały ekran, baterię, dźwięk i wykonanie. Nie jest wodoszczelny, nie ma ładowania indukcyjnego a zdjęcia też są półeczkę niżej od zdjęć flagowych. Komu to nie przeszkadza, będzie z telefonu, zwłaszcza z jego tańszej wersji, w chwilowej promocji za 2799 zł, bardzo zadowolony. Dla kogo to zbyt duże wady, musi wydać dużo więcej.

PS. realme zaprezentowało też dziś model 6 Pro, który kosztuje 1599 zł. Recenzja wkrótce.