Wypuszczonej na szpicę robo-wiewiórce towarzyszy zawsze ludzki opiekun, uzbrojony w laptopa i silną lornetkę. Ta przydaje się szczególnie wtedy, gdy zamiast z relatywnie dużą wiewiórką, naukowcy pracują z mechaniczną jaszczurką. Tak jest w Indianie.
W Kalifornii małe kamery umieszcza się w mechanicznych kaczkach. W Europie, konkretnie Brukseli, badania prowadzi się nawet przy pomocy zdalnie sterowanych karaluchów maczanych w feromonach, tak by wypłaszały z norek swoich współbraci.
Dziedzina badań zwierzęcych zachowań przy pomocy robotów jest na tyle nowa, że naukowcy często muszą posiłkować się przerobionymi wraz ze studentami zabawkami. Tak powstał Rocky, zbudowany z kilku serwomechanizmów, sztucznego futra i garstki elektronicznych układów. Rynek profesjonalnych zwierząt robotów dopiero powstaje.
Z daleka Rocky wygląda jak typowa szara wiewiórka. Puszysty ogonek i zadziorne spojrzenie. Gdy któryś z współbraci chce podebrać mu orzeszka, pokazuje siekacze i głośno daje znać, by iść precz. Rocky to jednak robot, którego misją bojową jest szpiegowanie żywych współbraci żyjących w lasach stanu Massachusetts. Zwierzęcy behawioryści postawili na podglądanie natury z ukrycia, zamiast trzymania jej w klatce.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama