Wirtualna rzeczywistość "Second Life" dotąd kojarzyła się z rozrywką. "Rentgen klatki piersiowej, morfologia i OB, ale szybko! I sprowadźcie więcej pielęgniarek. Będą nam tu potrzebne!" Czyżby ostry dyżur w miejskim szpitalu? Nie do końca. Takie okrzyki i rozkazy towarzyszyły dramatycznej akcji ratunkowej prowadzonej przez studentów medycyny z Idaho State University. Adepci sztuki lekarskiej musieli się zmierzyć z niespodziewaną epidemią grypy oraz pomóc dziesiątkom chorych, którzy nie mieścili się w budynku kliniki. Rozmiar epidemii okazał się tak duży, że wokół szpitala trzeba było porozstawiać specjalne namioty, w których dokonywano wstępnych oględzin świeżo przyjętych pacjentów. Tu chyba wypada dodać, iż zaraza, jak i wszelkie działania młodych lekarzy nie wydarzyły się naprawdę, a jedynie w wirtualnym świecie gry - czytamy w DZIENNIKU.
Zapoznanie się procedurami związanymi z wybuchem epidemii to jeden z elementów nowatorskiego, wirtualnego kursu prowadzonego na wydziale medycznym ISU. Przed kilkoma miesiącami uczelnia zdecydowała się na stworzenie wirtualnego przysiółka w grze "Second Life", gdzie można by prowadzić niektóre zajęcia ze studentami. "Ucząc się tradycyjnymi metodami, studenci o wiele mniej angażują się w to, co robią" - zauważa dr Ramesh Ramloll, informatyk, jeden z twórców wirtualnego oddziału ISU - ponadto wykorzystanie gry jest o wiele tańszym i prostszym rozwiązaniem niż używanie specjalnych symulatorów. Akademiccy programiści zadbali, by zarówno szpital, jak i najdrobniejsze elementy wyposażenia kliniki były niemal identyczne z prawdziwymi. Przeprowadzając wirtualne zabiegi, studenci muszą pamiętać o fartuchach, maseczkach oraz kolejności wykonywanych działań. Dr. Ramloll zauważa, że dzięki zajęciom w "Second Life" ludzie mają szanse popracować razem, nauczyć się komunikacji i współpracy. Co więcej, studenci mają szanse na zmierzenie się z najbardziej niecodziennymi sytuacjami, np. przeprowadzeniem ewakuacji szpitala ortopedycznego.
"Second Life" chcą też wykorzystać wykładowcy brytyjskiego Coventry University, którzy chcą w ten sposób uczyć studentów prawidłowego zarządzania oddziałem, a nawet całym szpitalem. Z kolei władze St George’s Medical School chcą w grze nauczać kulturalnego i prawidłowego traktowania pacjentów.
Jedną z cech "Second Life", jaka zadecydowała o wykorzystaniu gry do celów dydaktycznych, jest możliwość interakcji z wieloma osobami (a raczej ich awatarami, czyli ich wirtualnymi wyobrażeniami) na raz. Z tego samego powodu "Drugim życiem" zainteresowali się naukowcy z Dallas Center for Brain Health przy University of Texas. Ich zdaniem regularne spotkania i sesje terapeutyczne w "Second Life" to świetny sposób rehabilitacji osób dotkniętych zespołem Aspergera. Schorzenie to należy do rodziny zaburzeń autystycznych. Choć cierpiące na nie osoby mogą normalnie pracować i zakładają rodziny, to rozpoznawanie cudzych emocji czy intencji sprawia im ogromną trudność i znacznie komplikuje codzienne życie.
By pomóc swoim pacjentom, psychiatrzy z Dallas postanowili zorganizować im terapię w "Second Life". Pod okiem opiekunów uczestnicy nietypowej terapii mogą wchodzić w interakcję z innymi i ćwiczyć zachowanie w różnych sytuacjach społecznych. I to bez ryzyka, że skrzywdzi kogoś bliskiego lub narażą się na przykrości ze strony drugiej osoby. Terapia obejmuje rozmowy z szefem, z małżonkiem, zapoznawanie się z nowymi sąsiadami czy przedstawianie się w towarzystwie. "Pacjenci mówią nam, że w wirtualnym świecie odczuwają emocje, jakby to się działo naprawdę" - mówi Sandra Chapman, szefowa DCfBH - tradycyjne odgrywanie ról w sali tego nie daje, jest zbyt sztuczne