Cyfrowi giganci upierali się zaś, że nigdy nie ukaraliby w podobny sposób kogoś, kto mówi prawdę. To też wprost wynikało z ich zapewnień – powtarzanych choćby przy okazji wyborów w różnych krajach czy po wybuchu pandemii – o walce z dezinformacją. "Wypad z dezinformacją i demagogią, tak dla rzetelnych mediów” – brzmiał w skrócie przekaz towarzyszący odebraniu cyfrowego mikrofonu Donaldowi Trumpowi. Który też, zaznaczmy, nie był tu zupełnym niewiniątkiem.
Jak bardzo więc symptomatyczne dla zakłamania cyfrowych gigantów jest to, co stało się teraz w Australii?
Reklama