Doniesienia medialne (sprawę opisał we wtorek portal Onet) i późniejsze oświadczenie szefa kancelarii premiera zbulwersowały posłów Koalicji Obywatelskiej. - Jest to sytuacja niebywała, iż w Polsce, w kraju Unii Europejskiej praktycznie nie mamy zabezpieczenia kontrwywiadowczego. Służby leżą, państwo jest z dykty - ocenił szef sejmowej Komisji Infrastruktury Paweł Olszewski.
Dodał, że nie wiadomo do końca jakie dane ze skrzynki szefa KPRM zostały skradzione, ani jakie czynności zostały podjęte, by wyjaśnić tę sytuację. - Wiemy na pewno, co potwierdziła kontrola NIK, że państwo wydaje gigantyczne kwoty na najdroższy system inwigilacyjny na świecie, czyli system Pegasus, a nie jest w stanie ochronić kontrwywiadowczo najważniejszych osób w państwie - stwierdził poseł KO.
Zapowiedział złożenie wniosku o zwołanie posiedzenia sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych w tej sprawie. Jak dodał, celem spotkania miałoby być przedstawienie informacji "w jaki sposób najważniejsze osoby w państwie są chronione kontrwywiadowczo".
Od pięciu lat polski kontrwywiad nie istnieje, a zajmuje się ściganiem dobrych oficerów, którzy służyli w minionych latach i faktycznie zabezpieczali Polskę kontrwywiadowczo i polski interes. Dzisiaj mamy partyjne służby specjalne, które niewiele potrafią poza tym, żeby gonić swoich przeciwników politycznych, nie umiejąc nawet zabezpieczyć podstawowych interesów swoich ministrów - zaznaczył Olszewski.
Szef sejmowej Komisji Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii Jan Grabiec zwrócił uwagę, że to już kolejny incydent, w którym włamano się na konto osoby pełniącej wysokie funkcje publiczne. - To pokazuje, że państwo jest kompletnie bezbronne jeśli chodzi o ochronę ważnych danych państwowych. Minister Dworczyk, szef kancelarii premiera używa prywatnego maila do służbowej korespondencji, znajdują się tam ważne dane dotyczące aktywności państwa - zauważył poseł KO.
Jak dodał, w tej sprawie potrzebne jest śledztwo prokuratury. - Wyciek tego rodzaju danych, nie tylko tajemnicy państwowej, ale również innych prawnie chronionych informacji, jak chociażby danych osobowych, powinien zostać zbadany przez prokuraturę - powiedział Grabiec.
Poinformował, że klub KO zwróci się też do marszałek Sejmu Elżbiety Witek o zwołanie posiedzeń Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Komisji Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii.
Obywatele mają prawo wiedzieć co się dzieje z państwowymi danymi, co się dzieje z informacjami o ważnym znaczeniu dla państwa. Nie dalej jak kilka tygodni temu miał miejsce wyciek danych 20 tysięcy (...), funkcjonariuszy m.in. Policji, Centralnego Biura Śledczego Policji, Straży Granicznej, administracji skarbowej, Służby Więziennej, celników czy Straży Pożarnej. Imiona i nazwiska, pesele, adresy ich jednostek, informacje o przynależności służbowej. Ich dane zostały upublicznione w internecie przez - uwaga - Rządowe Centrum Bezpieczeństwa - przypomniał Grabiec.
Służby specjalne analizują
Służby specjalne w związku oświadczeniem ministra Michała Dworczyka analizują opisane przez niego wydarzenia dotyczące hakerskiego ataku na konta jego i żony - powiedział w środę PAP rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.
Zgłoszenie w tej sprawie wpłynęło do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego we wtorek - powiedział rzecznik w rozmowie z PAP.
Oświadczenie Dworczyka
Michał Dworczyk we wtorek w nocy oświadczył na Twitterze, że w związku z doniesieniami dotyczącymi włamania na jego skrzynkę email i skrzynkę jego żony, a także na ich konta w mediach społecznościowych, poinformowane zostały stosowne służby państwowe.
Podkreślił jednocześnie, że "w skrzynce mailowej będącej przedmiotem ataku hakerskiego nie znajdowały się żadne informacje, które miały charakter niejawny, zastrzeżony, tajny lub ściśle tajny". - Informuję również, że oświadczenie, które zostało opublikowane w mediach społecznościowych na koncie mojej żony jest sfabrykowane i zawiera nieprawdziwe treści - dodał minister.
Wiceminister funduszy i polityki regionalnej Waldemar Buda w środę w TVN24 był pytany, kto i gdzie włamał się szefowi kancelarii premiera.
Nikt tego nie wie, bo to był atak hakerski. (...) Nie znamy tych wszystkich szczegółów. Służby zostały powiadomione, powinny szukać tropu. Ja nie uważam, że było to coś poważnego, ale dobrze, że zareagował, dobrze, że powiadomił służby, że wydał oświadczenie. Tak trzeba się zachować - podkreślił Buda.
Było włamanie
Zapewnił jednocześnie, że "nic, co na tej skrzynce było, po pierwsze nie było zastrzeżone, niejawne". - A po drugie, z mojej wiedzy wynika tyle, że było włamanie, ale tam, nie było co dalej przesyłać, tam nie było jakiś informacji, które byłyby jakieś istotne - zaznaczył wiceminister.
Zdaniem Budy, dokumenty, które opublikowano w rosyjskich mediach społecznościowych nie były dokumentami z tej skrzynki. - Te dokumenty były na Telegramie ponoć wcześniej. Ktoś je skopiował i wskazywał na to, że one były na skrzynce Michała Dworczyka. Nie, to nie były te dane ze skrzynki - zapewnił.
Jak zauważył wiceminister, Michał Dworczyk jest "na krótkiej liście nieprzyjaciół reżimu Rosji i Białorusi". - I pewnie jest przedmiotem takich ataków, być może takich poza służbami, jakichś informatyków, którzy postanowili się sprawdzić i wzięli za ofiarę Michała Dworczyka - dodał.
Buda zapewnił, że tajne informacje są przekazywane inną drogą, "nie chodzą" skrzynkami pocztowymi.
Dworczyk w swoim oświadczeniu podkreślił: Zważywszy na to, że informacje zostały opublikowane w rosyjskim serwisie społecznościowym Telegram oraz fakt, że przez 11 lat miałem zakaz wjazdu na teren Białorusi i Rosji jako osoba aktywnie wspierająca przemiany demokratyczne na terenie byłego ZSRR, traktuję ten atak jako jeden z elementów szeroko zakrojonych działań dezinformacyjnych zawierających sfałszowane i zmanipulowane informacje.
Jak zaznaczył, "z całą pewnością można stwierdzić, iż celem tego typu cyberataków jest dezinformacja i w związku z tym właściwe służby specjalne RP prowadzą wszelkie niezbędne działania wyjaśniające".
Konto Agnieszki Dworczyk
"Skrzynka mailowa mojego męża została zhakowana" - głosił post na facebookowym koncie Agnieszki Dworczyk. Po tym zdaniu, dziwną polszczyzną pojawiło się oświadczenie, mające być stwierdzeniem samego ministra. "Sprawcami zostały skradzione dokumenty służbowe, które zawierają informacje niejawne i mogą być wykorzystane do wyrządzenia szkody bezpieczeństwu narodowemu RP, a także mogą być wykorzystane jako dowód rzekomej polskiej ingerencji w sprawy wewnętrzne Białorusi" - napisano.
Rosyjskie symbole w metadanych
Rosyjskie służby specjalne prowadzą działania hybrydowe wobec polskiego rządu. Podejmowano próby zhakowania konta mailowego szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michała Dworczyka. Sprawcy zaczęli publikować podejrzane materiały w jednym ze swoich kont na platformie Telegram. Ciekawostką jest to, że w metadanych opublikowanych plików znalazły się rosyjskie symbole – napisał z kolei białoruski aktywista i dziennikarz Nexta.