Najwięksi przedsiębiorcy telekomunikacyjni uważają, że nie zdołają uzupełnić wielomiliardowej luki w środkach, które są potrzebne, aby zgodnie z rządowymi zamierzeniami podłączyć do internetu wszystkie gospodarstwa domowe w kraju.
Większość realizowanych teraz programów operacyjnych finansowanych ze środków UE koncentruje się na budowie sieci szkieletowych i dystrybucyjnych. Środki przeznaczone na sieci dostępowe „ostatniej mili”, czyli te, które dają możliwość podłączenia domu czy mieszkania do internetu, były i są znacznie mniejsze. O ile na te pierwsze do 2015 r. wydamy ponad 857 mln euro, to na kable docierające do domu tylko niecałe 227 mln euro.
W przyjętym przez rząd 8 stycznia 2014 r. Narodowym Planie Szerokopasmowym (NPS) zapisano, że do końca 2020 r. dostęp do internetu o prędkości co najmniej 30 Mb/s uzyskają wszystkie gospodarstwa. Połowa z nich ma korzystać z łączy o prędkości co najmniej 100 Mb/s. Autorzy planu oszacowali, że będzie to kosztować 17,3 mld zł. W programie Polska Cyfrowa na budowę sieci, e-administrację i walkę z wykluczeniem cyfrowym przeznaczono w latach 2014–2020 niecałe 10 mld zł. Urzędnicy zakładają, że pozostałą kwotę pokryją inwestycje prywatnych operatorów.

Koszt przyłączenia do sieci przekracza 6 tys. zł. Nawet przy 40 proc. dofinansowaniu, na jakie ewentualnie można liczyć, nie ma szansy na komercyjną realizację takiej inwestycji - mówi Paweł Żytecki, dyrektor ds. zarządzania produktami, projektami i strategią regulacyjną w Netii. Według niego są miejsca, gdzie niewielki popyt na usługi szerokopasmowego dostępu do internetu podnosi koszty podłączenia jednego budynku nawet do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Musimy się pogodzić z tym, że w przypadku co najmniej kilkudziesięciu procent gospodarstw domowych w Polsce jedynym racjonalnym sposobem podłączenia będzie łączność bezprzewodowa - podkreśla Żytecki.

Reklama

Także Tomasz Kowal, dyrektor zarządzania inwestycjami w Orange Polska, uważa, że środki przeznaczone na sieci dostępowe nie są wystarczające. Brakującym elementem umożliwiającym dostarczenie szerokopasmowego internetu do domów klientów jest sieć dostępowa, a jak pokazują wyliczenia potrzeb zaprezentowane w NPS, nowy program operacyjny w niewielkim stopniu rozwiązuje kwestię finansowania jej budowy - mówi.

Przed końcem 2015 r. do 10 proc. gospodarstw na obszarze objętym projektami budowy sieci powinno mieć dostęp do szybkich łączy. Ale firmy, które miałyby to zapewnić, wciąż nie znają ani lokalizacji, ani terminów oddania węzłów dostępowych tzw. sieci szkieletowej, a co gorsze oferty hurtowego dostępu, którą ustali Urząd Komunikacji Elektronicznej.
Reklama
Spóźnione inwestycje
W ramach wszystkich projektów budowy sieci szerokopasmowych z dofinansowaniem UE do końca 2015 r. w Polsce powinno powstać ok. 26,5 tys. km sieci szkieletowo-dystrybucyjnych. Jednak do tej pory położono tylko 2,3 tys. km kabli. Najbardziej zaawansowana jest budowa sieci w woj. lubuskim i pomorskim (łączna długość ok. 3,3 tys. km). Na obszarze tych województw sieci szkieletowe powstaną jeszcze w 2014 r. Najbardziej opóźniona jest budowa sieci na Mazowszu i w województwach wschodnich. Tam prace mają się zakończyć dopiero w ostatnich miesiącach 2015 r. Nieoficjalnie wiadomo, że w części województw ten termin nie zostanie dotrzymany, a wtedy rząd będzie musiał negocjować z Brukselą warunki wydłużenia czasu realizacji inwestycji. Jeśli KE się nie zgodzi, będziemy musieli oddać niewykorzystane do końca 2015 r. środki. Może to być kilkaset milionów złotych.