Użytkownik forum Bitcoin Security zamieścił listę ponad pięciu milionów adresów użytkowników kont na serwisie pocztowym Google'a. By przekonać, że zabezpieczające je hasła wyciekły, niektóre z nich powiązał z hasłami.
Inni potwierdzają, że wiele z ujawnionych haseł wciąż działa - są autentyczne, a użytkownicy wciąż ich nie zmienili. Użytkownik, który opublikował listę, twierdzi, że działa w sumie około 60 procent ujawnionych haseł.
Ale to nie wszystko - wyciekły również dane chroniące konta użytkowników serwisu Yandex oraz Yahoo.
Wiadomo już, że informacja o wycieku dotarła do firmy Google. Nie wydano jednak żadnego oficjalnego oświadczenia.
Reklama
Co ciekawe, nie jest to jedyny w ostatnich dniach wyciek danych użytkowników serwisów pocztowych - w niedzielę w sieci pojawiła się informacja o ujawnieniu ponad miliona dostępów do kont w Yandeksie i Mail.ru.
Tego rodzaju przecieki nie są przypadkowe - uważa rosyjski bloger, Anton Nosik. Jego zdaniem, informacja o ujawnieniu dostępów szybko przyniesie reakcję - wezwanie do zaostrzenia prawa, które ma takim sytuacjom zapobiegać, a przy okazji ograniczać wolność w internecie. I rzeczywiście, wkrótce po wycieku deputowany Dumy Aleksandr Sidiakin napisał na Twitterze, że prawo musi być zmienione.
Przy czym i przedstawiciele serwisu Yandex, i eksperci z Mail.ru zapewniają, że od dawna wiedzą o zdecydowanej większości przypadków wycieków. Tłumaczą, że reakcja była natychmiastowa, a konta zostały "zamrożone". Poza tym przekonują, że nie był to jednorazowy wyciek, a lista powstała, gdy ktoś pokusił się o zebranie rozrzuconych w czasie przypadków wycieków.
Blogerzy, którzy przejrzeli listę ujawnionych haseł, doszli do wniosku, że najczęściej pojawia się "123456" - aż 37821 razy, "123456789" - ponad 13 tys. razy. Popularne są także: "qwerty", "1234567890", "1234567" oraz "7777777".