James Damore wyleciał z pracy po tym, jak stworzył kontrowersyjną notatkę, w której dowodził, że różnice płac między kobietami a mężczyznami wynika z "różnic biologicznych". Teraz z kolei twierdzi, że działania firmy, mające na celu zwiększenie "różnorodności rasowej" wśród zatrudnionych i walkę z "męskim szowinizmem" doprowadziły do tego, że mężczyźni, zatrudnieni przez koncern boją się zabrać głos - pisze "Huffington Post".
Jak tłumaczy jego adwokat, Harmeen Dhillon, pozew ma chronić trzy grupy pracowników - mężczyzn, białych ludzi i konserwatystów". Adwokat zapewnia, że rozmawiała z "dziesiątkami" byłych i obecnych pracowników, którzy tłumaczyli jej, że mężczyźni o prawicowych poglądach są przez Google'a prześladowani. Koncern z kolei uważa, że jego polityka wobec pracowników nie łamie prawa oraz że firma "z chęcią obroni się przed sądem przed oskarżeniami".