Po wybuchu epidemii koronawirusa, ceny maseczek ochronnych poszły ostro w górę - z kilku na ponad 200 złotych. Zmieniono też ich nazwę "ze zwykłych maseczek ochronnych czy też chirurgicznych stały się one nagle maseczkami typu „anty-koronawirus” - piszą eksperci startupu CyberRescue, zajmującego się pomocą ofiarom hakerów. Powstały też fałszywe sklepy, które udają, że sprzedają sprzęt ochronny. Jeśli przyjrzymy się danym sklepu przedstawionym w jego regulaminie, możemy zauważyć, że wyglądają one na należące do innej firmy. Nie mamy więc pewności, czy strona ich po prostu komuś nie “podebrała”. Dodatkową lampkę ostrzegawczą stanowią niedziałające odnośniki do mediów społecznościowych czy konieczność płatności przez PayPal, co może utrudniać reklamację. Dlatego zawsze wybierajmy zakup w sprawdzonych źródłach – mówi Weronika Bartczak, koordynatorka zespołu ds. cyberbezpieczeństwa z CyberRescue. Oszuści idą nawet o krok dalej - obiecują sprzedaż szczepionek, które do tej pory były ukrywane przed społeczeństwem, a leżą w magazynach firm farmaceutycznych.
Pojawiają się już też pierwsze przypadki phishingu. Cyberprzestępcy wysyłąją maile bądź SMSy, udając oryginalne firmy, informując o miejscach, gdzie jeszcze kupić sprzęt ochronny, wyłudzając w ten sposób pieniąze. Z kolei darmowe poradniki dotyczące koronawirusa tak naprawdę pełne są malware, które ma przejąć kontrolę nad komputerem człowieka, szukającego informacji o koronawirusie.
Jak więc ustrzec się sieciowej wersji koronawirusa? Przede wszystkim nie klikać w podejrzane linki i nie korzystać ze zbyt korzystnych ofert. Warto dokładnie sprawdzić, czy w adresie sklepu jest protokół https. Do tego lepiej nie otwierać załączników z podejrzanych maili i nie wchodzić na dziwne strony z poradnikami. Warto też zaopatrzeć się w dobry program antywirusowy.