Kalifornijscy prokuratorzy uznali, że korzystanie z pirackiego oprogramowania to element nielegalnej konkurencji, podważa więc zaufanie do rynków, szkodzi firmom, które kupiły legalne programy, a także narusza stanowe prawo. Do tego amerykańskie firmy software'owe tracą motywację do pracy - po co tworzyć oprogramowanie, za które i tak nikt nie zapłaci. Pozwali więc chińskie przedsiębiorstwa do sądu. Jeśli zapadnie wyrok skazujący, to azjatyccy biznesmeni zapłacą wysokie grzywny.
Amerykańscy przedsiębiorcy chwalą podejście prokuratorów. Zdaniem ekspertów, w ciągu ostatniej dekady, przez zagraniczne firmy, które korzystają z nielegalnego oprogramowania, w stanie ubyło prawie 400 tysięcy miejsc pracy, a stan stracił szanse na ponad dwa miliardy dolarów zysku z podatków i działalności gospodarczej.
To dopiero początek antypirackiej krucjaty w USA. Działalności śledczych z Kalifornii przyglądają się inne stany, które rozważają wprowadzenie podobnych regulacji prawnych i ścigania które nie mają legalnego oprogramowania.
Polscy prawnicy ostrzegają więc firmy, które chcą działać w USA, czy współpracować z amerykańskimi firmami, że będą musiały udzielić specjalnych gwarancji, że wszystkie programy są legalne. Do tego muszą być przygotowane na kontrole i posiadać certyfikaty i licencje dla całego software'u na firmowych komputerach. Ważne więc staje się kontrolowanie pracowników, by nie instalowali i nie wgrywali dziwnych plików na służbowe pecety.
Jeśli przedsiębiorstwa nie przystosują się do tych zasad, to nie tylko grozi im utrata szans na współpracę z amerykańskimi firmami. Konsekwencje mogą być dużo poważniejsze - pozwy sądowe i bardzo wysokie, jak na polskie warunki odszkodowania, mogą doprowadzić firmę do bankructwa.