Zarząd portalu społecznościowego musiał ujawnić dane dotyczące liczby przestępców seksualnych (ang. sex offender) na wniosek sądu.

- Te szokujące nowiny wynikające z naszego wniosku stanowią przekonujący dowód tego, że portale i serwisu społecznościowe nadal są niezwykle popularne wśród seksualnych prześladowców - zauważył w oświadczeniu prokurator generalny stanu Connecticut Richard Blumenthal. Prokurator dodał, iż jego biuro czeka na odpowiedź ze strony innego popularnego portalu społecznościowego, Facebooka, do którego szefów zwrócono się z podobnym wnioskiem.

Dyrektor ds. ochrony Prywatności w Facebook, Chris Kelly powiedział, że portal współpracuje ściśle z biurem Blumenthala, ale że jeszcze póki co nie musiał zgłaszać przypadku nagabywania nieletnich przez przestępców seksualnych.

W odróżnieniu od MySpace i innych portali społecznościowych, Facebook zawsze egzekwował zasadę posługiwania się prawdziwymi imionami , a także wprowadził narzędzia społecznej weryfikacji użytkowników oraz zasady ochrony prywatności, które pozwalają osobom na kontaktowanie się w bezpieczny sposób. We wtorek MySpace powiadomił, że zastosowane narzędzia technologiczne pozwoliły zarządcom portalu na zidentyfikowanie 90 tys. użytkowników jako przestępców seksualnych (tj. osób, które zostały uznane winnymi popełnienia przestępstw na tle seksualnym) oraz, że konta tych użytkowników zostały usunięte i zablokowane.





Reklama