Na taki nietypowy pomysł wpadli radni kilku niemieckich miasteczek, m.in. w liczącym 900 mieszkańców Morgenröthe-Rautenkranz. Wbrew pozorom pomysł na oświetlanie ulic za pomocą komórki wcale nie jest tak absurdalny, jak mogłoby się wydawać. I już wyjaśniamy dlaczego.

Reklama

Otóż telefon służy tak naprawdę do tego, by skorzystać z usługi Dial4Light (w wolnym tłumaczeniu "Zadzwoń po Światło"). Wybierając odpowiedni numer na klawiaturze, przechodzień włączy na żądanie latarnie tam, gdzie akurat będzie to potrzebne. Automat wyłączy żarówki po piętnastu minutach - tak by nie paliły się na marne.

Dzięki nowemu rozwiązaniu we wspomnianej wcześniej miejscowości udało się zaoszczędzić ponad 5 tys. dolarów, które normalnie trzeba by wydać na prąd zużywany przez latarnie. Nad wprowadzeniem usługi Dial4Light myślą kolejne miasteczka.