System ochrzczony mianem Wirtualnego Kokonu to efekt pracy naukowców z pięciu brytyjskich uniwersytetów. Celem projektu jest stworzenie urządzenia, dzięki któremu człowiek będzie mógł chłonąć wirtualny świat wszystkimi pięcioma zmysłami.

Reklama

"Zwykle twórcy wirtualnej rzeczywistości koncentrują się na jednym lub dwóch zmysłach, najczęściej wzroku i słuchu" - wyjaśnia David Howard z University of York, zaangażowany w projekt Virtual Cocoon.

W jaki sposób naukowcy chcą dostarczyć multisensorycznych doznań graczom oraz sieciowym surferom? Na początku przy pomocy specjalnego hełmu, którego prototyp zaprezentowano podczas konferencji naukowej Pioneer 09 w Londynie.

Choć podobne hełmy są na rynku od dobrych dwudziestu lat, nie budziły zainteresowania użytkowników. Dlaczego? Bo dzięki najnowszym technologiom wykorzystywanym w e-rozrywce (karty graficzne 3D i trójwymiarowe monitory, dźwięk 5.1) można doświadczyć tego samego, co z głową utkwioną w ciasnym i niewygodnym kasku.

Atutem Wirtualnego Kokonu ma być to, że będzie on atakował wszystkie nasze zmysły. Przy pomocy specjalnego urządzenia zawierającego próbki substancji aromatycznych pod nosem gracza będą rozpylane minimalne, choć świetnie wyczuwalne dawki pożądanych zapachów (kwiatów, lasu, morza etc.). Podobne urządzenie zadba o nasz zmysł smaku, rozpylając na ustach jeden z pięciu podstawowych smaków (słodki, słony, kwaśny lub gorzki).

Z kolei umieszczony w górnej części wentylatorek będzie regulował temperaturę: chłodził lub ocieplał twarz gracza. Oczywiście, nie zapomniano o wzroku (panoramiczny, okalający głowę wyświetlacz LCD podświetlany diodami LED) oraz słuchu.

Kokon mógłby sprawdzić się nie tylko w grach, lecz także w wirtualnej turystyce. Oglądając na ekranie sceny z afrykańskiej dżungli, ulic Tokio czy hawajskiej plaży, można by bez wychodzenia z domu przenieść się w odległe miejsca. Na plaży poczulibyśmy na ustach słony smak bryzy, a w wirtualnym Tokio nasz nos zostałby zaatakowany przez zapach spalin).

Konstruktorzy dodają, że hełm mógłby także sprawdzić się w szkołach, np. na lekcjach historii. Choć jak na razie Brytyjczycy dysponują jedynie prototypem wynalazku, są zdania, że w ciągu trzech do pięciu lat do sklepów mogłaby trafić jego udoskonalona wersja (miejmy nadzieję, bardziej ergonomiczna i lżejsza niż prototyp). Szacowany koszt urządzenia to 2 tys. dolarów.