Niemcy jako pierwszy kraj w Europie zmusili koncern Google do ustępstw w sprawie kontrowersyjnej usługi Street View. Teraz Berlin pracuje nad kompleksową ustawą, która ureguluje ekspansję nowych technologii w przestrzeni publicznej. Wczoraj w Berlinie ruszyła runda konsultacji z udziałem ministrów sprawiedliwości, spraw wewnętrznych i ochrony konsumenta oraz zainteresowanych firm IT, m.in. przedstawicieli Google’a.
"Czekanie na to, że sektor prywatny, wprowadzając na rynek nowe produkty takie jak np. Street View, sam się ograniczy, jest złudne" - mówiła przed jego rozpoczęciem szefowa resortu ochrony konsumenta Ilse Aigner. Berlin chce skonstruować taką ustawę, która umożliwi firmom oferowanie nowoczesnych usług internetowych, ale jednocześnie uwzględni zastrzeżenia tych obywateli, którzy uważają, że np. Street View (usługa pokazująca w sieci panoramiczne zdjęcia ulic miast) narusza ich prywatność.
Opór społeczny za Odrą podchwycony przez polityków już zmusił Google’a do ustępstw. Koncern zgodził się np. na wymazywanie ze swoich zdjęć domów wszystkich osób, które do 15 października wyrażą takie życzenie. Jak pisze „Der Spiegel”, zażądało tego dotychczas kilkaset tysięcy osób. Standardowo Google zamazuje tylko twarze i numery tablic rejestracyjnych samochodów, które przypadkowo znalazły się na zdjęciach.
Takie same zasady mają obowiązywać, gdy ruszy polska wersja Street View. Niedawno w rozmowie z „DGP” szef polskiego Google’a Artur Waliszewski mówił, że amerykańska centrala internetowego giganta nie podjęła jeszcze decyzji, kiedy usługa pojawi się w naszym kraju.
"Rok temu robiliśmy w Krakowie i Warszawie zdjęcia próbne. Jeżeli nasze kamery będą miały pojawić się znowu na polskich ulicach, poinformujemy opinię publiczną z odpowiednim wyprzedzeniem" - obiecywał w rozmowie z nami.