Co trzeci uczeń odczuwa lęk przed odłączeniem od sieci. Niemal co piąty – przemęczenie ekranowe. Jeden na czterech chciałby rozstać się z mediami społecznościowymi, ale nie umie. A to nie koniec przytłaczających statystyk: co 10 dziecko między 7. a 14. rokiem życia zostało okradzione w grze komputerowej lub stało się ofiarą kradzieży tożsamości. Połowa spotkała się z przemocą w sieci, a co czwarte było wyzywane, poniżane lub ośmieszane.
Badania, z których pochodzą te liczby, różni wszystko: polityczna i ideologiczna orientacja zlecających, ich model biznesowy, metodologia. Łączy to, że zostały opublikowane w ostatnich dwóch latach. I prowadzą do jednego wniosku: z nadużywaniem technologii przez najmłodszych mamy w Polsce poważny problem.
Jak go rozwiązać? Na to odpowiedzi jeszcze nie ma. Eksperci i politycy, których pytamy o zdanie, wskazują jednak możliwe kroki. Po pierwsze: ścisła współpraca pomiędzy resortami edukacji i cyfryzacji, które dziś działają oddzielnie. Po drugie: zwiększenie wsparcia psychologicznego dla uczniów i kampanie edukacyjne dotyczące rozsądnego użytkowania technologii. I po trzecie: większe wsparcie dla inicjatyw młodzieżowych ze strony samorządów.
Sprawa jest bardzo pilna. Jestem przekonana, że jeśli nie podejmiemy dyskusji dostatecznie szybko, dojdziemy do miejsca, w którym będziemy działać pod wpływem strachu, w sytuacji kiedy nadużywanie ekranów doprowadzi do tragedii lub poważnych problemów społecznych. Wtedy, zamiast do edukowania, jak sensownie ułożyć sobie z nimi życie, rzucimy się na przykład do radykalnych rozwiązań, takich jak zupełne zakazy czy głęboka inwigilacja – uważa Magdalena Bigaj, prezeska Instytutu Cyfrowego Obywatelstwa.
CZYTAJ WIĘCEJ W CZWARTKOWYM WYDANIU "DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>