Polska po raz pierwszy jest gospodarzem Szczytu Cyfrowego ONZ IGF 2021. Pan pełni funkcję pełnomocnika Polski ds. tego wydarzenia.
Od wielu lat staraliśmy się o prawo do organizacji tego prestiżowego wydarzenia. W poprzednich latach organizowaliśmy mniejsze szczyty regionalne oraz krajowe i zawsze mieliśmy gości zarówno z agend ONZ, jak i międzynarodowych instytucji zaangażowanych w dyskusję o przyszłości internetu. Otrzymywaliśmy na tyle pozytywne oceny, zarówno co do organizacji, jak i zawartości merytorycznej, że po dłuższym czasie udało nam się to prawo uzyskać. Miałem przyjemność być członkiem grupy doradców sekretarza generalnego ONZ (MAG) do spraw programów szczytów cyfrowych i pracować przy poprzednich wydarzeniach – ostatnim fizycznym w Berlinie (w 2019 r.), czy wcześniejszym w Paryżu (w 2018 r.). Mając te doświadczenia, staraliśmy się tak zaprezentować Polskę, by to prawo otrzymać. Udało się.
Zapytam prowokacyjnie: jakie odniesiemy korzyści, oprócz, dajmy na to, prestiżu?
Chcemy być postrzegani jako kraj i region, który bierze aktywny udział w dyskusji o przyszłości świata cyfrowego. Chcemy też pokazać, że ta dyskusja może toczyć się na równych prawach między wszystkimi interesariuszami. ONZ zawsze zwraca uwagę, by program oraz dyskusje przebiegały na równym poziomie pomiędzy pięcioma zdefiniowanymi grupami. Chodzi o administrację, biznes, świat nauki, organizacje samorządowe i NGO-sy i o to, aby te wszystkie grupy miały równy wpływ na przebieg debat i formułowanie konkluzji. 90 proc. programu jest budowane wspólnie z ONZ, w ramach ww. grupy MAG, w której w tym roku mam zaszczyt być zastępcą przewodniczącego po stronie ONZ. Kraj goszczący przygotowuje tzw. dzień zero oraz szereg wydarzeń kulturalno-integracyjnych. To niejako generalna zasada organizacji szczytów ONZ IGF. Dla nas było to szczególnie ważne, mając na uwadze że sam IGF, czyli Internet Governance Forum, staje się coraz silniejszy; to jest coraz większe wydarzenie, na którym dyskutuje się o coraz bardziej strategicznych obszarach świata cyfrowego. Powoli odchodzi się od samej dyskusji o zarządzaniu internetem, na co mogłaby wskazywać nazwa IGF, przechodząc bardziej do tego, jak internet jest regulowany, jakie są prawa uczestników tego świata, jakie mogą pojawić się nowe technologie czy usługi, jakie są aktualne wyzwania w zakresie cyberbezpieczeństwa. Ta dyskusja jest nam w Europie bliższa.
Reklama
A jak to wygląda w skali świata?
Połowa ludzi cały czas nie ma w ogóle dostępu do internetu, tak więc ta dyskusja odnosi się do kwestii bardzo podstawowych: jak zapewnić jakikolwiek dostęp czy sprzęt, żeby do tego internetu można było się dostać. Mamy więc dużą rozpiętość tematyczną. Zaplanowanych jest ok. 300 paneli, wydarzeń formatu okrągłego stołu, wystąpień jeden na jeden. Chcemy pokazać Polskę jako miejsce, gdzie się o tych tematach dyskutuje i decyduje, jak też wypracowuje się pewne wskazówki i rekomendacje. Mamy ambicje przedstawić na koniec szczytu IGF dokument, który roboczo nazywamy Katowice Protocol, czyli krótkie podsumowanie najważniejszych tematów z dyskusji czy tematów, które wzbudzają największe emocje.