Windows 7 jest jednym z najbardziej popularnych systemów operacyjnych Microsoft. Jeszcze do niedawna był zainstalowany na 55 procentach komputerów, czyli był bardziej rozpowszechniony niż jego następca - Windows 8. Ludziom nie podobało się bowiem, że w nowszej wersji Microsoft za bardzo postawił na obsługę dotykiem, odchodząc od tradycyjnego pulpitu. Teraz jednak, skoro na półkach pojawi się wkrótce Windows 10, koncern odsyła "siódemkę" do lamusa i częściowo kończy z wsparciem dla systemu.
Co to oznacza dla przeciętnego użytkownika? Oczywiście nie ma mowy o tym, że system po prostu się nie włączy. Microsoft obiecuje też, że do 2020 będą cały czas pojawiać się poprawki dotyczące bezpieczeństwa i łatki. Nie będzie za to nowych funkcji systemu. Nie będzie więc na Windows 7 choćby bibliotek DirectX w wersji 12. Gracze czy chcą czy nie chcą będą się więc musieli przesiąść na nowszy system.
ZOBACZ TAKŻE: Windows XP odchodzi na emeryturę. Co grozi użytkownikom?>>>