Asus Strix DSP wykorzystuje dość interesujący patent - zamiast małej karty dźwiękowej na USB, dostajemy specjalną stację audio. Pełni ona rolę zarówno przetwornika, jak i wzmacniacza oraz regulatora głośności. Strix DSP nie wymagają bowiem żadnych sterowników - po prostu, podpinamy słuchawki do stacji, a ją podłączamy do portu USB. Z jednej strony to rozwiązanie proste, z drugiej strony nie mamy żadnej możliwości własnego ustawienia korektora.

Reklama

Słuchawki są wykonane z materiałów dobrej jakości. Owszem, mogą wyglądać trochę dziwnie - w końcu wielkie pomarańczowe oczy osłaniające przetworniki dźwiękowe są dość nietypowe. Ale nie będziemy w nich chodzić po ulicy (choć można), tylko grać we własnym mieszkaniu. Zresztą headsetu nie ma co rozliczać za design, a za jakość dźwięku. A do niego nie ma żadnych zastrzeżeń. Dzięki potężnym, 60-milimetrowym przetwornikom grach dokładnie słychać, z której strony zbliża się przeciwnik, z kolei w grach typu RPG, czujemy się częścią otaczającego nas świata. Stacja audio pozwala nam też wybrać predefiniowane tryby audio - do gier FPS, RPG, czy wyścigów samochodowych.

Słuchawki, gdy używamy ich do muzyki, możemy przełączyć w tryb stereo. Jest to jednak mało wygodne - trzeba w podstawie stacji audio przesunąć miniaturowy przełącznik - bez spinacza, czy małego śrubokręta się nie obejdzie. Kolejną wadą jest dość słabe ekranowanie wtyczki USB - jeśli podepniemy ją do portu bardzo blisko innych kabli, to pojawia się irytujący, trzeszczący dźwięk.

Strix DSP, choć grają naprawdę dobrze, będą poza zasięgiem wielu graczy, ze względu na swoją cenę. Słuchawki kosztują około 600 złotych. Trzeba jednak pamiętać, że dostajemy za te pieniądze zestaw, który pozwoli nam korzystać ze smartfona podczas pracy na komputerze i oferuje naprawdę dobrą jakość dźwięku.