Wszyscy zachwycają się S7 czy iPhone 6S. Gdy jednak przyjdzie co do czego, to większość ludzi popatrzy z politowaniem na szaleńców, którzy za telefon płacą więcej, niż za laptopa. Dlatego też coraz większym powodzeniem ciszą się zarówno produkty chińskich producentów, jak też europejskich firm, które może nie są tak doskonałe, jak flagowce "wiodących marek", ale za to nie spustoszą nam portfela.
Takie podejście reprezentuje właśnie firma Archos i jej nowyDiamond S. Po jego parametrach widać, że to nie jest smartfon, który ma wygrać z Huawei P9 czy Moto Z. Pod maską kryje się ośmiordzeniowy Mediatek MT6753 i 2 GB RAM. Procesor jest na tyle dobry, że możemy sobie nawet na smartfonie pograć - choć o jakości grafiki rodem z iPhone'a czy S7 możemy zapomnieć. Need for Speed: No Limit wygląda zdecydowanie gorzej na tym telefonie, niż na konkurencji. Mniej wymagające aplikacje chodzą jednak płynnie. Całość pracuje pod kontrolą Androida 5.1 - choć firma obiecuje, że wkrótce pozwoli na instalację Androida 6.0.
Także design pokazuje, że mamy do czynienia z budżetową konstrukcją. Tył jest plastikowy, między ekranem a obudową są drobne szpary - więc lepiej uważajcie na plaży, czy w czasie deszczu. Niestety, nie ma mowy o wymiennej baterii. Jest za to slot na kartę pamięci.
Archosowi udał się bardzo ekran o przekątnej 5,5", rozdzielczości Full HD i matrycy IPS. Kolory są nasycone, ale nie tak cukierkowe, jak w przypadku S-AMOLED, ani tak wygaszone, jak u innych producentów. Tak, ekran wygląda prześlicznie. Bateria jest standardowa. Wytrzyma dzień bez ładowania w trybie czuwania, jeśli jednak zaczniemy grać, czy oglądać filmy, to bez ładowarki się nie obędzie.
Rozczarowuje za to aparat. Tak, wiem, Diamond Plus to budżetowy smartfon, ale coś jest nie tak. Gdy słońce schowa się za chmurami, albo w nocy zapomnijcie o dobrych zdjęciach. Jeśli zaś chodzi o tryb HDR, to ma zbyt przesycone kolory. Oby był to tylko problem oprogramowania, bo wtedy jest szansa, że uda się to naprawić. Jeśli zaś to wina aparatu, no to cóż, oby następny model był lepszy.