Voyager 5200UC wygląda klasycznie - to nieduża słuchawka douszna połączona z mikrofonem. Design urządzenia jest klasyczny - jako, że to produkt biurowy, ne ma mowy o żadnych wesołych kolorach. Jest wygodna - dobrze trzyma się w uchu i jest na tyle lekka, by po kilku godzinach rozmów nie przeszkadzała.
Plantronics zastosował specjalne technologie, które znacząco ułatwiają pracę z Voyagerem. Po pierwsze, mamy specjalny czujnik wiatru - Wind Smart, który wykrywa z której strony wieje wiatr i jak silne są podmuchy, starając się je odpowiednio wyciszyć. Do tego słuchawka jest wieloplatformowa - potrafi "porozumieć" się ze smartfonem czy tabletem oraz innymi urządzeniami obsługującymi protokół Bluetooth. Nie mówiąc już o czterech mikrofonach wbudowanych w urządzenie, które sprawiają, że nasz głos nie ginie w hałasie życia biurowego, czy na ulicy. Do tego słuchawka jest aktywowana głosem, a także nie ma problemów z wilgocią - rozmowa w deszczu nie stanowi już problemu.
Trzeba powiedzieć, ze wszystkie obietnice Plantronics się sprawdziły. Nie ma żadnych problemów z zasięgiem - smartfon możemy mieć kilka metrów od siebie, a słuchawka i tak złapie zasięg. Jakość rozmów jest też rewelacyjna - nie ważne, czy rozmawiamy przez telefon w biurze, czy na ulicy, czy też... wykorzystujemy słuchawkę do rozmów podczas grania.
Niestety wysoka jakość idzie także z wysoką ceną. Za Voyagera 5200 UC trzeba zapłacić ponad 900 złotych. To skreśla z listy jej potencjalnych nabywców "zwykłych ludzi" - im wystarczy standardowy zestaw słuchawkowy, czy proste urządzenie BT. Gadżet Plantronicsa przeznaczony jest bowiem głównie dla tych, którzy naprawdę wymagają wszystkich funkcji tego urządzenia.