Gdy projektuje się smartfon, który kosztuje mniej niż 600 złotych, to o wielu ekstrawagancjach mowy być nie może. Dlatego też obudowa jest wykonana z plastiku (choć samo tworzywo jest dobrej jakości). Cechą wyróżniającą ten smartfon na tle konkurencji są wymienne obudowy, by - jak twierdzą projektanci francuskiego koncernu, dopasować je do nastroju i pory roku. Niestety, w przeciwieństwie do Lenovo i serii Moto, tylne klapki są tylko cztery. Szkoda.

Reklama

Pod maską mamy czterordzeniowy procesor, taktowany zegarem 1,3 GHz oraz 1 GB pamięci RAM. Oznacza to tyle, że o bardziej wymagających grach możemy zapomnieć - najnowsze części Asphaltu czy Need for Speed będą miały problemy.

Za to projektanci Archosa nie oszczędzali na miejscu na dane. W przeciwieństwie do wielu budżetowych smartfonów, mamy do dyspozycji aż 16GB miejsca na dane, rozszerzalnych kartą SD do 128 GB. Do tego możemy korzystać z dwóch kart SIM. Oczywiście takie rzeczy, jak Bluetooth, moduł GPS czy modem LTE to standard. Całość planuje pod kontrolą Androida 6.0 - na który na szczęście nie wgrał tzw. "bloatware".

Jeśli chodzi o ekran telefonu, to Helium 4 Seasons ma się czym pochwalić - jego przekątna to 5,5". Niestety nie dostajemy rozdzielczości FullHD, a jedynie 1280x720 - no cóż, ograniczenia budżetowe. Niestety, jako, że to matryca IPS, to mamy problemy z widocznością ekranu przy jasnym świetle słonecznym. Do tego kąty widzenia też nie należą do najlepszych.

Media

Aparat fotograficzny, tak jak w przypadku innych smartfonów tego segmentu cenowego, robi w miarę przyzwoite zdjęcia tylko przy dobrym świetle. Gdy zaczyna się zmierzch, albo wchodzimy do słabo oświetlonego pomieszczenia, to jakość zdjęć gwałtownie spada. Z kolei bateria trzyma dość dobrze. Przy rozsądnym użytkowaniu da się korzystać z tego telefonu przez cały dzień.

Podsumowując - Archos 55 Helium 4 Seasons to udany produkt. Na tle konkurencji na pewno wyróżnia się dużym rozmiarem ekranu, sensownymi podzespołami oraz wymiennymi obudowami. Owszem, nie jest to Galaxy S7 Edge, ale za 559 złotych, nie ma się po prostu do czego przyczepić.