Xbox One X prezentuje się naprawdę nieźle. Ma być mniejszy od One S, a jednocześnie pod maską kryje się prawdziwy potwór. Sercem konsoli będzie ośmiordzeniowy procesor x86 o taktowaniu 2,3 GHz. Dostaniemy też układ graficzny o mocy graficznej 6 teraflopów (czyli dużo mocniejszy w porównaniu od 4,2 TFlops w PS4 pro) z pełną obsługą HDR, który ma zapewnić komfortowe granie w 4K. Do tego w konsoli znajdziemy 12 GB pamięci RAM oraz odtwarzacz płyt UHD.
Microsoft zapewnia, że nie tylko wszystkie akcesoria z podstawowej konsoli Xbox One będą kompatybilne, ale także część gier dostanie specjalne patche, które pozwolą wykorzystać dodatkowe możliwości konsoli. Xbox One X będzie też wstecznie kompatybilny z tytułami z Xbox 360 a także z pierwszego Xboxa (ta możliwość zostanie dodana jesienią).
Niestety ta moc graficzna oraz wbudowany odtwarzacz UHD sprawi, że One X tani nie będzie. Sugerowana cena detaliczna to 499 euro (przy obecnym kursie euro to około 2100 złotych), czyli drożej niż pozostałe konsole.
Co z grami? Co z grami? Tu pojawia się problem - co prawda Microsoft zapowiada aż 42 nowe gry, jednak większość z nich to produkcje małych, niezależnych deweloperów. Owszem, dostaniemy nową Forzę i Halo, ale nic klasy Horizon Zero Dawn. Oby więc produkcje dużych firm wydawniczych, jak Ubisoft czy EA potrafiły wykorzystać moc Xbox One X.