Wygląd Samsunga N510 dowodzi, że nie po okładce oceniamy komputery. Czarny, lakierowany plastik nie wskazuje, że ten netbook da radę pociągnąć najnowsze gry, czy programy. Komputer jest, jak przystało na tę kategorię produktów lekki. Do tego mamy dobrej jakości ekran i wygodną klawiaturę. W zestawie jest też moduł WiFi, gniazdo Ethernetowe, czytnik kart pamięci, wyjścia USB i... port HDMI.
Netbook napędza intelowski Atom o częstotliwości 1,66 ghz. W komplecie jest też gigabajt RAM i 160-gigabajtowy dysk twardy. Testowany komputer działał na Windows XP, choć sklepowe egzemplarze wyposażone są już w Windows 7. Rewolucją w netbooku jest użycie przez inżynierów Samsunga platformy ION od nVidii. Dzięki temu komputerek może działać jako odtwarzacz filmów wysokiej rozdzielczości, czy platforma do gier.
Na N510 udało mi się urchomić nawet Crysis - w 1024x768 i najmniejszych detalach gra wyciąga 16 klatek, jednak starsze programy chodzą bez żadnych zastrzeżeń. Po podłączeniu zewnętrznego odtwarzacza, nie ma żadnego problemu z filmami - jak zwykle, netbook nie ma napędu DVD.
Oczywiście grając, czy oglądając filmy nie ma mowy o tym, by bateria wytrzymała długo. Jednak przy normalnej pracy w internecie, komputer wytrzymuje 5 godzin bez ładowania.
Wady komputera? Przede wszystkim brak napędu. Tworzenie platformy do oglądania filmów bez napędu DVD/Blu Ray ma sens w krajach, w któym dostęp do internetowych wypożyczalni to rzecz normalna. W Polsce, gdzie legalne filmy dostępne są tylko na płytach, N510 aż prosi się o napęd - zewnętrzna stacja to przecież dodatkowy koszt.
Drugą wadą jest cena. O ile pierwsze netbooki miały być tanie, to obecna generacja kosztuje tyle, co laptop. N510 kosztuje aż 1800 złotych - wraz z napędem zewnętrznym jego koszt przekracza 2 tysiące.
Jeśli jednak potrzebujemy małego netbooka do pracy w drodze, który poradzi sobie z filmami i grami, to N510 powinien być w czołówce naszej listy zakupów.