"O godz. 2 strona policji została zaatakowana i przez kilka minut była zablokowana" - poinformowało w poniedziałek źródło policyjne, cytowane przez agencję AFP. Tymczasem według agencji EFE kłopoty z wejściem na stronę trwały nawet kilka godzin.
Do zaatakowania strony przyznała się w internecie grupa "Anonymous". Na Twitterze użytkownik Anon_Central napisał: "cel: policia.es; status: padła, za zatrzymanie pokojowych protestujących".
W piątek hiszpańska policja ogłosiła, że zatrzymała trzech domniemanych przywódców hiszpańskiej komórki grupy "Anonymous", podejrzewanych o atakowanie rządowych i korporacyjnych komputerów.
Grupa broniła się, informując w internetowym komunikacie, że nie ma liderów. "Nie jesteśmy zorganizowaną grupą. Zatrzymaliście trzech obywateli, którzy wyrażali własne opinie" - brzmiał komunikat.
Według "Anonymous", atakowanie stron internetowych można porównać do "pokojowego protestu, takiego jak blokada sklepu, która uniemożliwia ludziom wejście do środka".
Zdaniem hiszpańskiej policji, składająca się z niezależnych komórek grupa "Anonymous", dokonuje skoordynowanych ataków na strony internetowe, głównie wykorzystując zainfekowane, zdalnie sterowane komputery.
Grupa opowiedziała się po stronie WikiLeaks w konflikcie z rządem USA, po ujawnieniu w ubiegłym roku przez ten demaskatorski portal internetowy poufnych depesz dyplomatów amerykańskich. Grupa "Anonymous" wzięła też na siebie odpowiedzialność za ataki na strony m.in. takich firm jak Visa, Mastercard czy Paypal, które odmówiły realizowania transakcji na rzecz WikiLeaks.
W lutym, kiedy w Kairze trwały antyrządowe demonstracje, grupa "Anonymous" w podobny sposób zaatakowała strony ministerstwa informacji Egiptu i partii ówczesnego prezydenta Hosniego Mubaraka. W oświadczeniu zamieszczonym na Twitterze grupa przyznała się do ataków argumentując, że chciała w ten sposób wyrazić poparcie dla prodemokratycznych dążeń demonstrantów.
Działania przeciwko "Anonymous", oprócz Hiszpanii, prowadziły dotychczas Stany Zjednoczone i Wielka Brytania.