Dziś państwa członkowskie wspierane przez Komisję Europejską przyjęły zestaw narzędzi w sprawie wykorzystania aplikacji, by efektywnie śledzić kontakty w związku z pandemią - poinformował w czwartek na konferencji prasowej w Brukseli rzecznik KE Johannes Bahrke.
Technologia ma obok masowo przeprowadzanych testów wspierać odchodzenie od restrykcji wprowadzonych, by spowolnić rozwój pandemii. W Polsce aplikacja o nazwie ProteGo, która ma pomagać weryfikować, czy mieliśmy kontakt z osobą zarażoną wirusem powstaje pod nadzorem ministerstwa cyfryzacji.
Chcemy zapewnić, żeby wszystkie aplikacje w UE przestrzegały zasad dotyczących danych osobowych, żeby wszystkie były bezpieczne i wydajne, bo mogą one wykorzystać swój pełen potencjał, tylko jeśli będą wykorzystywane przez wiele osób - zaznaczył Bahrke.
Kluczowe dla KE jest, by obywatele mieli zaufanie do tych aplikacji, co ma przełożyć się na skalę ich wykorzystywania. Wspólne podejście zakłada, że aplikacje powinny być instalowane dobrowolnie, a gdy tylko nie będą niezbędne powinny być dezaktywowane. Obecnie nie wiadomo jak długo wykorzystanie takich rozwiązań będzie konieczne, ale Bruksela chce, żeby były one ograniczone czasowo.
KE rekomenduje wykorzystanie technologii zbliżeniowej Bluetooth. To standard bezprzewodowej komunikacji krótkiego zasięgu, dzięki któremu jedno urządzenie "widzi" inne będące w pobliżu. W ten sposób byłyby śledzone kontakty użytkowników telefonów, którzy mieliby zainstalowaną aplikację.
KE jest przeciwna wykorzystywania danych lokalizacyjnych telefonów, bo to oznaczałoby dużo głębszą ingerencję w prywatność. W praktyce dysponując takimi danymi można śledzić każdy ruch konkretnej osoby. Śledzenie lokalizacji nie jest w naszych wytycznych. Według nas nie powinno się tego wykorzystywać - zaznaczył rzecznik KE.
Unijne podejście wskazuje, że aplikacje powinny opierać się na zanonimizowanych danych. Mogą ostrzegać, że ktoś przebywał w pobliżu zakażonej osoby, ale bez ujawniania jej tożsamości. Ważne jest to, że nigdy nie będzie wiadomo kto miał, albo podejrzewał, że ma koronawirusa. Nie chodzi o to, żeby wskazywać kto miał Covid-19, ale że miało się kontakt z taką osobą - wyjaśniał Bahrke.
Zestaw wymagań wskazuje też na konieczność zapewnienia interoperacyjności aplikacji w całej UE. Dzięki temu obywatele byliby chronieni również zagranicą.
Do końca kwietnia urzędy ds. zdrowia publicznego w krajach członkowskich mają ocenić skuteczność aplikacji na poziomie krajowym i w kontaktach poza granicami. Unijne stolice mają zdać sprawozdanie ze swoich działań do końca maja. Przewidziane jest udostępnianie informacji w sprawie aplikacji innym państwom członkowskim i KE, by możliwa była ich wzajemna ocena.
Polska aplikacja ProteGO ma pozwolić na dobrowolne zbieranie w smartfonie z włączonym Bluetooth informacji o osobach, z którymi spotykaliśmy się. Gdy okaże się, że któraś z nich jest chora na Covid-19, albo sami zostaniemy zdiagnozowani jako nosiciele koronawirusa, pozwoli to na ustalenie i ostrzeżenie grupy osób, które powinny być poddane kwarantannie.
Według zapewnień resortu cyfryzacji aplikacja nie przesyła zebranych danych o kontaktach, tylko zbiera je w urządzeniu, nie korzysta też z danych GPS. Dopiero gdy użytkownik aplikacji dowie się, że jest nosicielem wirusa, taka informacja będzie przekazywana innym użytkownikom z zebranej listy kontaktów i będzie podstawą dla Inspekcji Sanitarnej do decyzji, czy te osoby powinny zostać poddane kwarantannie.