Kalifornijskie władze, po przeprowadzonym dochodzeniu, zdecydowały się pozwać Activision Blizzard - podaje BBC. Jak wynika ze szczegółów dokumentów sądowych, firma była dość ponurym miejscem do pracy dla kobiet. Molestowanie seksualne przez pijanych kolegów, wysyłanie i wyśmiewanie się ze zdjęć koleżanek z pracy, do tego jedna z pracownic popełniła samobójstwo podczas romansu z przełożonym. W pozwie mowa też jest o tym, że kobiety były pomijane przy podwyżkach i awansach. Według Komisji Uczciwego Zatrudnienia pojawiały się też wątki rasistowskie - gdy kobiety o innym niż biały kolorze skóry chciały wolne, musiały dokładnie opisywać, co zamierzają robić w czasie wolnym - biali pracownicy takich podań pisać nie musieli. Dlatego też władze stanowe domagają się wysokich odszkodowań.

Reklama

Pozew wywołał falę komentarzy ze strony byłych pracownic Activision Blizzard, które potwierdzają wszystko to, co władze zarzucają firmie. "Pracowałam tam od 2015 do 2016. Było tak źle, jak opisuje pozew" - mówi Yahoo! Finance Cher Scarlett, była programistka w firmie.

Reakcja Activision Blizzard

Jak zareagowała firma? Jak to korporacja. Początkowo nazwano pozew "biurokratycznym atakiem" - pisze PC Gamer. Pozew zaś uznano za pełen fałszywych informacji, a same działania władz, jak twierdzi firma, odstraszają tylko przedsiębiorstwa od stanu Kalifornia. W mailu do pracowników pisano też, że dokumenty, złożone w sądzie pokazują nieprawdziwy obraz firmy. Potem jednak lekko zmieniono zdanie - Allen Brack i Rob Kostich (szefowie Blizzard i Activision) napisali inny list do pracowników. Zachowania pracowników z pozwu uznano za "wstrząsające" i "bezprawne" jednocześnie nie przyznano, że faktycznie miały one miejsce w firmie.

Pracownicy wściekli na politykę firmy

Reklama

To wywołało wściekłość wielu pracowników Blizzard Activision, którzy na portalach społecznościowych zaczęli wylewać swoje żale. "Wielu z nas nie będzie dziś pracować, by okazać solidarność z kobietami, które przerwały milczenie. Oświadczenie firmy nie reprezentuje naszych poglądów, wierzymy bowiem naszym koleżankom i będziemy chcieli ukarania winnych" - napisał główny twórca World of Warcraft, Jeremy Feasel. "Zespół pracujący nad WoW pełen jest smutku i wściekłości. Sam jestem bardziej zainteresowany naprawą branży niż cholernymi korporacyjnymi oświadczeniami" - dodał Steve Danuser, odpowiedzialny za fabułę gry.

Po ich stronie stanęli inni pracownicy, piszący, że mają dość ukrywania prawdy i że słyszeli "historie rodem z horroru" o tym, co dzieje się w firmie, nadszedł więc czas by wszystko to ujawnić. Dodają, że wspierają swoje koleżanki, a nie zarząd. Samo zaś twierdzenie przez władze firmy, że nic takiego nie miało miejsca uważają za policzek wymierzony ofiarom.

Protesty graczy

Do akcji protestacyjnej przystąpili też gracze. WIelu skasowało swoje abonamenty, a pozostały czas gry wykorzystują, by urządzać protesty - m.in. logują się do gry, jednak zbierają się w jednym miejscu na serwerze i nie wykonują żadnych akcji. Do tego zebrano pieniądze na pomoc grupie,wspierającą młode programistki. Gracze chcą też usunięcia z gry wszystkich elementów nawiązujących do byłych twórców, oskarżanych o seksualne molestowanie (m.in. zadań czy postaci niezależnych).

Sprawa Activision Blizzard to nie jest pierwszy przykład podobnej patologii w świecie twórców gier. Z podobnym problemem zmaga się choćby Ubisoft. Zdaniem ekspertów, jedynym wyjściem z tej sytuacji są surowe kary finansowe i odszkodowania, wymierzane za podobne zachowania.