Złego dobre początki. Oszuści biorą nas na litość

Problemy przeważnie zaczynają się bardzo niewinnie i na pierwszy rzut oka niewiele wskazuje na problem. Ot trafiamy na post opisujący smutną historię jakiegoś dziecka lub zwierzaka skrzywdzonego przez los i złych ludzi. Dalsza lektura ujawnia tragizm sytuacji, a na samym końcu czeka nas szczęśliwe zakończenie, w którym wszyscy "żyją długo i szczęśliwie".

Reklama

Na samym końcu takiego wpisu znajdujemy też krótki apel o udostępnienie tego dalej, aby pokazać, że "dobro na świecie istnieje i warto się nim dzielić". Wszystko to brzmi pięknie, idyllicznie wręcz i wlewa wiarę w ludzkość, prawda?

Niestety, takie historie są zdecydowanej większości przypadków całkowicie zmyślone. Wszystko to jest dziełem sztucznej inteligencji; od treści takiego wpisu po grafiki dołączane do takich postów. Dlaczego jednak jesteśmy często zalewani takimi treściami?

NASK, czyli organ zajmujący się walką z takimi procederami zauważa, że mają one na celu wygenerować jak największe zasięgi i reakcje. Potem treść tych postów zostaje bezceremonialnie podmieniona; zamiast chwytającej za serce historii dostajemy katastroficzne wizje końca świata, straszliwe przepowiednie wojny, głód, zagładę i wszystkie najbardziej katastroficzne scenariusze. Jaki jest ich prawdziwy cel?

Żerowanie na emocjach i fałszywe linki

Odpowiedź na pytanie zadane powyżej jest prosta. Po podmianie treści postów, w miejscu apeli o rozsyłanie wpisów dalej pojawia się link, który ma prowadzić do poradników i tekstów tłumaczących, jak unikać wielkiej katastrofy, która rzekomo jest już tuż za rogiem. Osoby nieświadome tego, co na nich czyha i podatne na takie manipulacje wchodzą w nie bez większego zastanowienia.

Tam najczęściej pojawiają się odnośniki do stron, które do złudzenia przypominają popularne komunikatory (Messenger, Whatsapp), gdzie proszeni jesteśmy o podanie naszych danych do logowania. To w zasadzie już otwarta furtka dla oszustów, którzy wykorzystają nasze konta do dalszego siania dezinformacji i podobnych treści.

Reklama

Oczywiście bywają też takie sytuacje, gdy linki prowadzą do fałszywych zbiórek na pomoc chorym dzieciom, zwierzętom lub ludziom dotkniętym katastrofami. O ile fałszywa zbiórka prowadzona jest na legalnych i zweryfikowanych stronach, to wówczas można powiedzieć, że to przysłowiowe "pół biedy", bo stracimy tylko pieniądze.

Gorzej, jeśli sama strona ze zbiórką jest fałszywa, a my podamy na nich dane swojej karty bankowej. Wówczas dajemy oszustom nielimitowany dostęp do zarządzania środkami na naszym koncie i przy sprawnym ich wykorzystaniu może pozbawić nas naszych oszczędności.

Emeryci szczególnie narażani na ataki z wykorzystaniem AI, ale...

Powszechnie zakłada, że głównym celem oszustów, którzy tworzą takie pełne emocji wpisy, są osoby starsze. Wynika to przede wszystkim z faktu, iż tej grupie jest wyjątkowo trudno czasem rozpoznać fałszywe historie i grafiki, które hurtowo generowane są przez AI. Co do zasady jest to prawda.

Z tego też powodu szczególnie ważne jest, aby uczulać seniorów na treści serwowane im przez algorytmy mediów społecznościowych. Z racji braku obycia z nowymi technologiami nie są oni w stanie skutecznie weryfikować tego, co pojawia się na ich tablicach.

Nie oznacza to jednak, że osoby młodsze mogą spać spokojnie. Opisywane w tekście przypadki dotyczą bardzo emocjonalnych historii, a jak wiadomo - empatia niezależna jest od wieku. Wszystko uzależnione jest przede wszystkim od serwowanego przekazu; do jednych trafi historia małego, biednego chłopca, a inni ulegną wpisowi o chorym piesku lub kocie.

W tej sytuacji najważniejsze szczególnie ważne jest uczulanie na tego rodzaju wpisy, uświadamianie naszych bliskich i weryfikacja. W czasach gdy o spreparowane grafiki i posty łatwiej niż kiedykolwiek wcześniej ludzka czujność i dystans do pojawiających się treści może uchronić nas przed poważnymi konsekwencjami.