17 tysięcy złotych zdecydowała się zapłacić niemiecka firma Creativestyle za ten polski adres internetowy o jakże wskazującej na swoje przyszłe przeznaczenie nazwie.
O tym, że ta mało grzeczna domena wzbudziła spore zainteresowanie, najlepiej świadczy liczba licytujących. Na aukcji w Aftermarket.pl, czyli największej polskiej giełdzie domen, walczyło o nią aż czterdziestu graczy.
Cena, jaką zapłaciła spółka z Monachium, dała domenie kurwa.pl zaszczytne drugie miejsce wśród najdrożej sprzedanych domen w tym roku w Polsce.
Więcej - bo 17,3 tys zł - zapłacono tylko za wearables.pl - czyli adres idealny dla serwisów czy sklepów związanych z smart urządzeniami, takimi jak zegarki czy okulary podłączane do internetu. Co ciekawe, wśród 50 najdroższych domen z ostatniego miesiąca aż 10 nosi nazwy bardzo nieprzyzwoite. Darujemy sobie więc ich wymienianie.
O wiele ciekawsze jest to, że jak widać polski rynek domen, czyli po prostu adresów internetowych, wciąż budzi sporo emocji i zainteresowania. Choć ostatnio nie ma u nas równie spektakularnych zakupów, jak te sprzed kilku lat, gdy za adresy co.pl płacono ponad 1 mln złotych, a za opony.pl - 960 tys. zł. Tak duże wydatki nie dziwią, bo przecież dobry adres w sieci jest elementem wizerunku marki.
- Transakcje zawarte na giełdach domen a więc te, których wyniki są dobrze znane, nie odzwierciedlają całej prawdy o rynku. Zakupy, do jakich dochodzi na rynku domen internetowych, nie zawsze są jawne, trudno więc jasno powiedzieć, jaka jest wartość sprzedaży adresów w sieci i czy rekordowe kwoty sięgają kilkudziesięciu czy kilkuset tysięcy złotych - opowiada Bartosza Gadzimski, prezes Zenbox.pl, firmy zajmującej się hostingiem.
Tak właśnie było choćby w przypadku Play.pl. Operator komórkowy walczył o tę domenę trzy lata i przez ten cały czas funkcjonował pod znacznie mniej przyjaznym dla internautów adresem Playmobile.pl. Aż wreszcie w 2012 roku udało mu się odkupić adres za nieujawnioną sumę. Według ekspertów zapewne siedmiocyfrową.
Ostatnio - przynajmniej te jawne zakupy - były skromniejsze. - Najwyższe ceny osiągają domeny zawierające nazwy własne lub nietypowe czy kontrowersyjne hasła - tłumaczy Robert Paszkiewicz, dyrektor sprzedaży i marketingu w międzynarodowej firmie hostingowej OVH. Dodaje, że głośny ostatnio był przykład firmy Brand24, która zapłaciła 100 tys. zł za domenę brand24.com.
Tyle że, jak ocenia Gadzimski, te 100 tys. zł wcale nie są zawrotną sumą. -Teoretycznie to sporo, pamiętajmy jednak, że mówimy o globalnym adresie, który przelicza się na dolary a nie złotówki - mówi ekspert i porównuje sprzedaż naszego rodzimego kurwa.pl za 17 tys. zł i porno.com za 8,9 mln dolarów. - Różnicę widać - nomen omen - gołym okiem - śmieje się.
Skąd takie spadki? - Dziś naszym podstawowym narzędziem jest Google i to tam kierują się nasze pierwsze kroki. Kiedyś w sklepach sprzedawano książeczki z godnymi odwiedzenia adresami w sieci. Dziś trudno sobie to wyobrazić - tłumaczy prezes Zenbox.pl i dodaje: - Mnogość dostępnych końcówek domen powoduje, że coraz częściej zamiast płacić duże sumy na rynku wtórnym, klienci decydują się na zakup domeny z innym, dostępnym rozszerzeniem. Cena takiego rozszerzenia wynosi wtedy kilkanaście - kilkadziesiąt złotych, a nie kilkadziesiąt tysięcy - dodaje Paszkiewicz.
Dla amatorów adresów z pieprzykiem mamy jednak dobrą wiadomość. Kupić można jeszcze adresy: kurwa.co.pl i kurwa.xyz.