Ataki hakerskie dokonywane były z adresów IP, zarejestrowanych na terytorium: USA, Japonii, Ukrainy, Rumunii, Niemiec, Danii, Włoch, Wielkiej Brytanii, Kanady, Holandii, Arabii Saudyjskiej, Polski, Turcji i Chin- powiedziała Zacharowa, powołując się na specjalistów MSZ. Dodała, że 20 kwietnia zeszłego roku obiektem ataku DDoS były wszystkie publiczne zasoby MSZ Rosji w internecie. Sprawiło to, że na krótko przestała działać oficjalna strona internetowa MSZ i strony placówek dyplomatycznych za granicą.
Atak DDoS (distributed denial of service) polega na uniemożliwieniu dostępu do usługi sieciowej bądź systemu komputerowego przez zajęcie wszystkich wolnych zasobów obliczeniowych. Najczęściej do przeprowadzenia takich ataków wykorzystywane są sieci tzw. komputerów zombi, zainfekowanych złośliwym oprogramowaniem. Pozostając pod kontrolą hakerów, komputery te jednocześnie dokonują ataku na dany system bądź sieć.
Przedstawicielka rosyjskiego MSZ zapewniła, że wszystkie ataki informatyczne są odpierane. Dodała, że resort nie sądzi, by miały one "totalny destrukcyjny wpływ na integralność oficjalnej strony internetowej ministerstwa". Zapewniła o gotowości Rosji do współpracy z krajami zachodnimi w kwestii bezpieczeństwa cybernetycznego.