Jeśli Pegasus jest w Polsce, to przestępcy rzeczywiście mogą się bać - mówił w "Kropce nad i"minister Jacek Sasin. Stwierdził jednak, że nie wie, czy system faktycznie jest w rękach CBA. Zauważył tylko, że jeśli faktycznie to doskonałe narzędzie do inwigilacji jest używane przez polskie służby, to jak obywatel postępuje uczciwie, nie popełnia przestępstw, to nie ma się czego obawiać.

Reklama

Pegasus jest systemem stworzonym przez byłych oficerów izraelskiego Mosadu.

Obecnie to jeden z najlepszych i najbardziej zaawansowanych systemów na świecie. Obsługujący go ludzie są w stanie włamać się na dowolny smartfon, w dowolnej sieci i z dowolnymi zabezpieczeniami. Już po kilku sekundach można pobrać dowolne dane z telefonu. System czyta SMS-y, maile, może nas podsłuchiwać przez mikrofon czy kamerę. Do tego, gdy program rozpozna, że zaczynamy szukać śladów jego obecności,natychmiast sam się usuwa z naszego urządzenia. Część ekspertów ostrzega też, że skoro system powstał poza Polską, to dane,któe uzyska CBA mogą trafić w ręce zagranicznych służb.

Jak wynika z informacji reporterów programu "Czarno na białym" taki system ma mieć CBA. W rozmowie z dziennikarzami były oficer służb specjalnych, który pragnie zachować anonimowość, mówi, że "tego typu oprogramowanie zasadniczo jest wykorzystywane do działań kontrwywiadowczych". - Obecne kierownictwo CBA ma kilka priorytetowych zadań. Jednym z tych zdań jest ochrona osób sprawujących władzę - stwierdza z kolei pułkownik Grzegorz Reszka, były p.o. szef służby kontrwywiadu wojskowego.

Co może wskazywać na to, że program jest używany przez CBA? - Na podstawie skanowania internetu i analiz okazało się, że system Pegasus jest aktywny w Polsce - mówi John Scott-Railton z CitizenLab. Badacze z Toronto są pewni, że Polska posiada swojego operatora Pegasusa, więc że używa go któraś z polskich służb. Tłumaczy, że świadczy o tym m.in to, że operator Pegasusa miał domenę ".pl", a więc polską domenę. I jak mówi: ostatecznie analiza wykazała, że cała infrastruktura systemu Pegasus jest powiązana z Polską.

- Mam potwierdzenie też od kolegów z firmy, że mogą to robić i że mają ten program. Bezwzględnie mogą robić wszystko – twierdzi były oficer służb specjalnych. – Na sto procent takie coś kupowali. To na sto procent. Ta wiedza już chodziła od dawna, że oni to kupili. To się rozniosło – mówi inny oficer.

Portal tvn24.pl przeanalizował kwestionowaną przez NIK w 2018 roku fakturę na 25 mln złotych . Opisano ją jako "Zakup środków techniki specjalnej służących do wykrywania i zapobiegania przestępczości". Znalazły się na niej następujące pozycje: przedpłata - 13,6 mln zł, Odbiór sprzętu i programu – 11,64 mln zł, testy funkcjonalności – 5 mln zł i szkolenia – 3,4 mln zł. Na fakturze widnieje pieczątka szefa CBA i warszawskiej firmy informatycznej, która była prawdopodobnie pośrednikiem między izraelską firmą a CBA.

Reklama

TVN24 dodaje, że pieniądze na system mogły pochodzić z Ministerstwa Sprawiedliwości, czyli z funduszu pomocy ofiarom przestępstw. CBA jest instytucją dofinansowaną przez państwo i nie może korzystać z takich dotacji celowych - mówi w TVN24 Grzegorz Furgo z Platformy Obywatelskiej.