"Z niepokojem patrzymy na pogłębiający się proces ograniczania wolności słowa w internecie, a w szczególności na portalach społecznościowych. Sieć, która miała być przestrzenią wolnej debaty, staje się obszarem nieznanych wcześniej form cenzury. Dotyczy ona publikacji, które w żaden sposób nie naruszają polskiego prawa ani umów zawartych przez operatorów portali z użytkownikami" - czytamy w apelu skierowanym do premiera Mateusza Morawieckiego.

Reklama

Kto podpisał apel?

"Koncerny medialne coraz częściej dopuszczają się cenzurowania treści zamieszczanych przez użytkowników Internetu, zwłaszcza tych o poglądach konserwatywnych" - dodano na poświęconej petycji stronie, gdzie podano także przykłady takiego działania.

Apel skierowany do premiera podpisało kilkudziesięciu dziennikarzy, m.in. Przemysław Babiarz, Dorota Kania, Piotr Semka, Paweł Lisicki czy Jan Pospieszalski. Wśród sygnatariuszy są także wiceprezes Instytutu Ordo Iuris Tymoteusz Zych, a także prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Krzysztof Skowroński oraz wiceprezes SDP, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Mediów Jolanta Hajdasz, którzy we wtorek wystąpili na wspólnym briefingu prasowym.

- Muszą powstać proste procedury, które pozwolą zwykłemu człowiekowi, zwykłemu użytkownikowi internetu na to, żeby toczyć tutaj w Polsce postępowanie sądowe wobec internetowych gigantów - mówił na wtorkowym briefingu przed KPRM Zych.

Ordo Iuris powołuje się na przykład Trumpa

Reklama

Jak dodał, projekt ws. wolności słowa w internecie nie może czekać na moment, w którym "komuś o randze podobnej do Donalda Trumpa znowu wykasuje się konto, nie pozwalając na zabieranie głosu". Podkreślił, że Instytut Ordo Iuris wraz ze Stowarzyszeniem Dziennikarzy Polskich wspierani przez "ważne postacie życia publicznego" apelują o pilne procedowanie zmian prawnych i jak najszybsze wcielenie ich w życie.

Projekt, którego główne założenia to powołanie Rady Wolności Słowa złożonej z pięciu członków wybieranych przez Sejm oraz możliwość wniesienia reklamacji od decyzji serwisów społecznościowych o blokowaniu treści, został przedstawiony w styczniu.

Zgodnie z jego założeniami serwisy społecznościowe nie będą mogły usuwać treści ani blokować kont użytkowników, jeśli treści na nich zamieszczane nie naruszają polskiego prawa. W razie usunięcia treści lub zablokowania konta użytkownika będzie miał on prawo złożenia skargi do serwisu. Serwis będzie musiał rozpatrzyć skargę w ciągu 48 godzin, a w razie rozstrzygnięcia niepomyślnego dla użytkownika ten będzie mógł się odwołać do Rady Wolności Słowa, która z kolei rozpatrzy odwołanie w ciągu siedmiu dni. Maksymalna kara, które będzie grozić serwisom za niezastosowanie się do przepisów, to 50 mln zł.