Producenci i sprzedawcy namawiają do kupna urządzeń o najniższej klasie energetycznej. Na targach IFA firmy starały się udowodnić, że ich lodówki zużywają tyle energii, co choćby świetlówka. Zanim jednak uwierzymy reklamom, posłuchajmy matematyki. Model klasy A+++ jednego z wiodących producentów zużywa rocznie (zgodnie z informacjami producenta) 172 kWh. Przyjmując, że jedna kWh kosztuje 61 groszy, koszt utrzymania tego modelu wynosi 104,92 zł. Model mniej oszczędny, tej samej wielkości, pojemności i funkcjach zużywa nominalnie 252 kWh, czyli 153,72 zł. Różnica cenowa między tymi dwoma lodówkami to 400 złotych. To oznacza, że to, co oszczędziliśmy na energii elektrycznej, przełoży się na koszt zakupu dopiero po ponad ośmiu latach. Znając jakość obecnego sprzętu i postęp technologiczny, za te osiem lat będziemy pewnie chcieli kupić nową lodówkę, a nie trzymać starą.
Co, jeśli porównamy sprzęt klasy A+++ z A+? A+ zużywa 299 kWh, czyli rocznie jej używanie kosztuje 182,39 zł. Kupując oszczędniejszą lodówkę, zyskujemy więc 77,47 zł. rocznie. Jako, że model klasy mniej oszczędnej kosztuje tysiąc złotych taniej od najbardziej ekologicznego sprzętu, różnica zwróci się dopiero po 13 latach. Warto jednak pamiętać, że model A+ pozbawiony jest kilku przydatnych funkcji, jak choćby specjalna szuflada na mięso, ryby i sery, ma mniejszy uchwyt na butelki i nie można w niej regulować wysokości półek w drzwiach. Jest jednak najbardziej przyjazna naszej kieszeni. Podobnie jest ze zmywarkami, płytami indukcyjnymi czy innym sprzętem AGD.
Dlatego też nie warto patrzeć tylko na klasę energetyczną, a porównać faktyczne zużycie energii z różnicą w cenach danego modelu. Może i dla środowiska lepiej jest kupować najbardziej oszczędne modele, jednak dla naszego portfela bardziej przyjazne są sprzęty gorszych klas energetycznych.