Burza rozpętała się po premierze gry "Project Cars". Okazało się, że karty AMD, które do tej pory bez problemu dorównywały (a czasami i przeganiały) konkurencję, teraz osiągają wyniki o połowę gorsze. Okazało się, że to problemy z programem Gameworks, który odpowiada za wprowadzenie do gry efektów dostępnych tylko na kartach NVIDII. Twórcy gier nie mieli jednak dostępu do kodu źródłowego GameWorks, nie mogli więc optymalizować programów pod karty AMD.
Mało tego, okazuje si, że GameWorks "karci" też tych, którzy nie zmieniają często sprzętu. Najnowsze benchmarki pokazują, że jedna z najsłabszych kart NV obecnej generacji - 960 - działa lepiej, niż Titan pierwszej generacji, za który dwa lata temu trzeba było zapłacić ponad 4ysiące złotych. Warto też dodać, że do tej pory Titan nie miał żadnych problemów w grach.
Oliwy do ognia doleli twórcy "Wiedźmina 3". Jak twierdzi Marcin Momot z CDP Red, gracze będą mogli włączyć na kartach AMD część technologii NVIDII, ale muszą się liczyć ze znacznym spadkiem wydajności. Dlatego CDPR radzi, by nie korzystać z technologii "HairWorks". A jako, że programiści nie mają dostępu do kodu, nie mogą nic z tym zrobić.
Co na to NVIDIA? Brian Burke, jak donosi serwis WCCFTECH, twierdzi, że to nie wina braku dostępu do kodu źródłowego, tylko karty AMD są po prostu za słabe. Zapewnia też, że GameWorks nie sprawia, że gry działają gorzej na produktach konkurencji, a jedynie dodają specjalne efekty.
Gracze mogą jednak powiedzieć, że nie obchodzi ich wojna AMD z NVIDIA. Kupią te karty, na których gry działają lepiej. I tu pojawia się problem. Jeśli bowiem AMD zobaczy, że NVIDIA może bez problemu blokować dostęp swych technologii, czy też nie pozwalać konkurencji na optymalizację kodu, może zacząć grać tak samo. A to oznacza, że trzeba będzie mieć dwie karty graficzne, by w pełni cieszyć się rozrywką.